Ale ja go przecież kocham I już nie wiem co zrobić, żeby odwrócić bieg wydarzeń Pani Moniko Kieruję te słowa zarówno do Pani jak również i do Pani męża. Pozwoli Pani,że nie odniose sie tu do oceniania ani słuszności ani zasadności tego co Pani zrobiła,żeby zapewnić JEDZENIE I PODSTAWOWE POTRZEBY DZIECIOM

W dzisiejszym artykule dowiesz się Skąd wiedzieć, czy żona już nie lubi swojego męża, w naszym obszernym że twoje małżeństwo jest trudniejsze niż zwykle? Czy walki stały się poważniejsze niż wcześniej?A teraz zastanawiasz się: czy moja żona naprawdę mnie kocha? Słuchaj, to trudna wiedzieć, czy żona już nie lubi swojego mężaSkąd wiedzieć, czy żona już nie lubi swojego mężaWażne jest, aby pamiętać, że nigdy nie powinieneś zakładać, że wiesz, jak czuje się twoja żona, nawet jeśli wygląda na to, że cię nie kocha. To, co następuje, może być oznaką, że twoja żona nie jest już w tobie zakochana, ale nie ma możliwości, abyś wiedział, że naprawdę tak się czuje, dopóki nie usłyszysz od twoja żona wykazuje którykolwiek z poniższych objawów, jest to dobry wskaźnik: Skąd wiedzieć, czy żona już nie lubi swojego męża;Tak dużo przestaje z tobą rozmawiać. Jeśli twoja żona dzieliła się z tobą szczegółami dnia i prosiła o radę, a przestała to robić, może to oznaczać, że straciła to poczucie więzi z stosunek do ciebie się zmienił. Szukaj oznak, że stosunek twojej żony do ciebie zmienił się, podczas gdy ona nadal traktuje innych ludzi w ten sam sposób. To może być znak, że Twoje uczucia się nie jest dla ciebie dostępna. Jeśli czujesz, że odsuwa się od ciebie i nie reaguje na ciebie fizycznie, może to być oszukana. To pewny znak, że ona nie czuje do ciebie tego samego. Chociaż niekoniecznie oznacza to, że twój związek musi się skończyć, nie może on trwać pomyślnie bez większych nie zwraca na ciebie uwagi. Jeśli twoja żona chciała znać twój harmonogram i martwić się o to, co robisz, i straciła zainteresowanie, może to oznaczać, że nie martwi się już o to, co robisz. To może być znak, że nie jest już o nią. Jeśli twoja uwaga przesunęła się z tego, co jest najlepsze dla małżeństwa, na to, co jest najlepsze dla niej, może to być znak, że wszystko się już się z tobą nie kłóci. Może się wydawać, że twoje problemy z przeszłością i teraźniejszością nie mają na nią wpływu i nie dba o ciebie ani o gdy omówiliśmy kilka zmian i znaków, które możesz zauważyć, pamiętaj, że niekoniecznie mają one znaczenie. Możliwe, że twój związek wymaga trochę rób założeńJeśli uważasz, że twoja żona już cię nie kocha, pierwszą rzeczą, którą musisz zrobić, to porozmawiać z nią o tym. Łatwo jest źle zinterpretować uczucia i założyć, że wiesz, co myśli ktoś inny, ale tak naprawdę nie wiesz. Dlatego nie powinieneś zakładać, jeśli chodzi o zrozumienie czyichś szczery i zapytaj żonę, jak się czuje. Następnie wspólnie możecie zdecydować, jaki będzie następny krok. Może się okazać, że nie chodzi o to, że już cię nie kocha i że dzieje się z nią coś własne działaniaCzy dałeś swojej żonie powód, by tak się czuła? Jeśli złamałeś zaufanie lub zrobiłeś coś innego, co Twoim zdaniem spowodowało, że Twoja żona się w Tobie zakochała i chcesz kontynuować związek, musisz podjąć kroki, aby go rozwiązać. Jeśli jeszcze nie wziąłeś odpowiedzialności za swoje błędy, to jest Twój pierwszy krok. Musisz rozpoznać to, co zrobiłeś i poprosić o jeśli złamałeś zaufanie do swojego związku, nie myśl, że to rozwiąże problem. Musisz wykonać dodatkowe kroki, o których powiemy więcej sposobów na okazanie swojej miłościTwoja żona może nie czuć się kochana, ponieważ nie robisz właściwych rzeczy, które sprawiają, że czuje się kochana. Jeśli twoja żona nie zna twojego języka miłości, może nie być w stanie sprawić, żebyś poczuł się naprawdę kilka przykładów tego, jak by to było okazywać miłość w swoim języku miłości:Dotyk fizyczny – pocieraj jej plecy, trzymaj ją za rękę, kiedy idziesz razem i przytulaj afirmacji – Pisz notatki mówiące o tym, co w niej kochasz, komplementuj ją i publikuj w mediach społecznościowych, ponieważ jest najbardziej niesamowitą jakości - wypytaj ją o jej dzień, weź udział w jej ulubionych zajęciach i zabierz ją na - Zaskocz ją prezentami bez konkretnego powodu, z wyjątkiem pokazania jej, że ją kochasz. To nie muszą być wielkie rzeczy; mogą być małymi służby – Zatankuj jej samochód, zabierz kolację do domu, żeby nie musiała gotować, i poszukaj innych sposobów na zmniejszenie nakłonienie jej do ponownego zakochania się w tobie jest tak proste, jak nauczenie się najlepszego sposobu na okazanie swojej miłości. Okazanie jej miłości wymaga bezinteresownego działania, kiedy może nie odwzajemniać się w tej chwili. Ale jeśli chcesz, aby twój związek trwał i poprawiał się, być może będziesz musiał zrobić pierwszy krok. Nie godzę się z tym, nie chcę tego, nie chce być tak postrzegana. Boli mnie to cholernie. Nie kocham mojego dziecka, które wcale nie było wpadką. Nie śmieszą mnie jego, w ocenie otoczenia słodkie, potyczki. Nie czuję, bym chciała się dla niego jeszcze bardziej poświęcić. Nie czuję nic, poza coraz większą frustracją i
fot. Adobe Stock Wreszcie zdecydowałam się odejść od męża. Damian był u teściowej z małym Szymkiem, a ja wzięłam do ręki telefon. Numer znałam na pamięć. Codziennie przez pięć lat powtarzałam go sobie rano i przed snem, myśląc: „Boże, daj mi siłę, by zadzwonić. Daj mi pewność, że robię dobrze”. W końcu uznałam, że dosyć tego. Dosyć tej tęsknoty, która zżera moje serce. Dosyć smutku, który spowija woalem cały nasz dom. Dosyć udawania, że żyję. Kiedyś, przez tydzień, żyłam naprawdę. Ale najpierw był Damian. Syn najlepszych przyjaciół moich rodziców. Obie rodziny uznały, że ja i Damian idealnie pasujemy do siebie. Mieliśmy wtedy po 5 lat. Od tamtej pory byliśmy „narzeczonymi”. Fakt – lubiliśmy się, ale to wszystko. Zawsze uważałam, że jest w pewnym sensie ciamajdą, który idzie tam, gdzie go popchną. Że zgodzi się na wszystko, bo sprzeciw, walka wymagają zbyt wielkiego wysiłku. Więc kiedy nasi rodzice stwierdzili, że czas, byśmy się w końcu pobrali, i nie słuchali przy tym moich protestów, a do tego kupili nam mieszkanie, meble i każdą zasłonkę – Damian był jak najbardziej za. – Aga, przecież i tak nikogo nie masz… – Ale mogę mieć – powiedziałam. – To wtedy dam ci wolną rękę. Popatrzyłam na niego: wiedziałam, że dotrzyma słowa. Uścisnęliśmy sobie dłonie, jak przy zawarciu biznesowego kontraktu. Jesteście wzburzeni? Uważacie, że małżeństwo „kontraktowe” jest gorsze od tego z miłości? Cóż, tak się może wydawać, ale... W moim otoczeniu większość jest tych miłosnych i niemal wszystkie ledwo zipią. Połowa – na granicy rozpadu. Kłótnie, ciche dni, czasem przemoc. U nas za to od początku wszystko szło bardzo gładko. – Pokochasz go – powiedziała mama, wypisując zaproszenia. – Ja twojego tatę pokochałam już po roku. A nie jest, jak wiesz, tak miły jak Damian. Brutalowi byśmy cię nie oddali. Zresztą znasz go od dziecka, lubisz, więc… – wzruszyła ramionami. – Szkoda tylko, że to nie ja urządzam swój pierwszy dom – powiedziałam. Mama spłoszyła się lekko. – Wiem – mruknęła. – Ale nie mogłyśmy się opanować. W końcu to nasze miał się odbyć, kiedy wrócę ze szkolenia we Francji. Skończyłam studia handlowe i dostałam pierwszą pracę. Najpierw jednak musiałam przejść trzymiesięczne szkolenie w centrali, a potem byłabym menedżerką. Pierwszy krok ku prawdziwej karierze. Czułam się ulubienicą losu. No więc pojechałam do Francji i już pierwszego dnia podczas pierwszych wykładów poznałam Pawła. Też Polaka. Dwa dni później zostaliśmy kochankami. Referaty, szkolenia, wykłady, sprawdziany w jednej sekundzie stały się nieistotne, obojętne, jakby między nami a światem zewnętrznym postawiono dźwiękoszczelną szybę. Uświadomiłam sobie wówczas, że to na niego czekałam przez całe życie. To była wspaniała miłość. Szalona, zaborcza i pełna łez, gdy miesiąc później się rozstawaliśmy. W dodatku on był żonaty. Dał mi jednak słowo, że gdy się zdecyduję z nim zostać, to wystąpi o rozwód. Wierzyłam, że tak zrobi. Ale ja nie byłam gotowa związać się z mężczyzną, który był ode mnie starszy o prawie 25 lat. No i wkrótce miałam wziąć ślub. Tyle przygotowań, wydanych pieniędzy, tyle radości moich rodziców… Tyle oczekiwań. Powiedziałam, że w Polsce nie będziemy się spotykać. Że to koniec. Mówiłam to i płakałam. Wtedy byłam słaba. Pięć lat później nadal go kochałam i nie mogłam poradzić sobie z tym uczuciem. Siedziałam w fotelu, gapiłam się w bezchmurne nocne niebo i tęskniłam tak strasznie mocno. Ponownie zobaczyłam jego uśmiechnięte oczy. Znowu ten niepojęty uścisk w gardle, po którym chce się krzyczeć, śmiać i szaleć z radości. Księżyc świecił jasno, niebo było czyste i pełne gwiazd. Gdzieś w oddali słychać było odgłosy nocnego miasta. Przypomniał mi się jeden z naszych wieczorów. Weszliśmy na taras widokowy jednego z najwyższych budynków w mieście. Usiedliśmy przytuleni do siebie i obserwowaliśmy rozświetlone ulice, a potem niebo nad naszymi głowami. Wyglądało tak samo, jak dziś. – Pewnego dnia będziemy mieli syna – usłyszałam jego cichy głos. – I wiesz co, kochanie? W piątą rocznicę urodzin małego zapalę mu na niebie gwiazdę. Dla ciebie i naszego synka... Zobacz… o tam..!Podążyłam wzrokiem za jego dłonią. Pokazywał mi Wielką Niedźwiedzicę. – Na końcu dyszla Wielkiego Wozu. – Dlaczego tam? – spytałam. – Wskaże wam drogę do się śmiać niczym dziewczynka, której obiecano wycieczkę do lunaparku. – Jak nazwiemy naszą gwiazdę? – spytałam, kładąc mu głowę na ramieniu. – Srebrna Sarenka. – Za długa nazwa – przechyliłam przekornie głowę. – Nazwiemy ją.... – zamyśliłam się na krótko – Srebrenka. Mały Szymek jutro skończy pięć lat. „To dobry moment, by w prezencie urodzinowym podarować mu prawdziwego tatę” – pomyślałam. Wzięłam do ręki komórkę i drżącymi rękami zaczęłam wstukiwać numer Pawła. I wtedy mój wzrok padł na stojące na komodzie zdjęcie Damiana z Szymkiem... Kiedy wróciłam z Francji, byłam już inna. Ileż to nocy biłam pięściami poduszkę z bezsilnej złości. Tęskniłam, pragnęłam, płakałam. Damian musiał się domyślać, że coś się stało, ale o nic mnie nie pytał. Byłam wówczas pewna, że stchórzył i znowu czeka, aż los wszystko za niego załatwi. Wyszłam za niego. Chciałam gdzieś uciec, skryć się przed swoją miłością i wybrałam pierwsze otwarte drzwi. Damian dał mi spokój, którego potrzebowałam. Bezpieczeństwo, delikatność. Czy wiedział, że Szymek nie jest jego synem? Nie wiem. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Mój malutki Szymuś był dla mnie wszystkim. Wieczorami zasypiałam przy nim na poduszce, wsłuchując się w ciche posapywanie. Co wieczór zamykałam maleńką, ciepłą rączkę w swojej dłoni i szeptałam bajkę o gwiazdach. Opowiadałam o Srebrence, którą pewnego dnia ktoś zapali dla nas na niebie. Niekiedy wieczorami podchodziłam z Szymkiem do okna i wskazywałam jego małym paluszkiem na Wielki Wóz. – Tam zabłyśnie dla nas gwiazdka. Ten, kto nas bardzo kocha – powtarzałam z uporem – zapali ją dla nas. Dostaniemy piękną gwiazdkę z nieba, zobaczysz... Tamtego jesiennego wieczoru siedziałam w fotelu z komórką na kolanach i dokonywałam rozrachunku swojego dotychczasowego życia. Czy byłam szczęśliwa z Damianem? Choć minęło 5 lat, stale myślałam o tamtym mężczyźnie. Codziennie chciałam zadzwonić i nigdy nie miałam odwagi. Jednak dzisiaj… Spojrzałam na inne zdjęcie – Damian z Szymkiem i ze mną podczas świąt. On uśmiechnięty ciepło, delikatnie, patrzy z miłością na chłopczyka, którego trzyletnia buzia aż promienieje szczęściem. Pod choinkę dostał od taty konika na biegunach. Do dziś go kocha. Ja chciałam dać tablet, ale Damian powiedział, że to tylko zabije w dziecku wyobraźnię. Zdziwiłam się, bo był stanowczy i miałam wrażenie, że nie ustąpi. Wtedy poczułam do niego szacunek. Potem przyjrzałam się sobie na tym zdjęciu. Ponura, odległa, skwaszona. Taka byłam przez ostatnie 5 lat wobec mojego męża, a mimo wszystko Damian był przy mnie, cierpliwy, cichy, opiekuńczy. Wtedy nagle to zobaczyłam – on nie patrzył z miłością na Szymka, tylko na mnie. Kochał mnie. Choć wiedział, musiał wiedzieć, że ja kocham innego. Wiedział również, że Szymek nie jest jego. Czyja miłość była lepsza? Tamta, odległa, nierealna, idealizowana w każdym kolejnym śnie – czy ta, która codziennie trwała przy mnie i moim synku? Nie wiem, jak długo tak siedziałam z komórką w ręce, oszołomiona tym odkryciem – miłością Damiana i swoją głupotą. Z zamyślenia wyrwał mnie szczęk klucza w zamku. Zza pleców dobiegło pospieszne tuptanie. Wstałam z fotela i chwyciłam synka w ramiona. Przytuliłam go do policzka. – Jak się czujesz? – spytał mąż. Widząc otwarte okno i ustawiony na wprost niego fotel, domyślił się, co mi chodzi po głowie. Zrozumiałam, jak bardzo przez te wszystkie lata go krzywdziłam, jak bardzo musiał czuć się przy mnie samotny Delikatnie objął mnie w pasie, jakby w obawie, że znów odtrącę jego ramię. Ale w tym momencie byłam już inną osobą. Przeszłość odeszła i zatrzasnęłam za nią drzwi. Położyłam mu głowę na ramieniu. – Mamusiu! Zobacz. Tata zapalił dla nas Srebrenkę. – krzyknął mały, wskazując palcem na rozgwieżdżone niebo. Podążyłam wzrokiem w stronę Wielkiego Wozu. Serce zabiło mi w piersiach. – Gdzie, synku? – w pytaniu ojca brzmiało zaciekawienie, a zarazem bezradność. – Tam! Tam! – cieszył się się do męża radośnie. Gwiazda migotała na niebie jasnym blaskiem, a ja patrząc na nią, odzyskałam spokój, którego tak długo mi brakowało. Więcej listów do redakcji:„Pijany kierowca tira spowodował wypadek, w którym omal nie zginęła moja żona. Tego dnia wracała od kochanka”„Czy na pewno jestem ojcem swojego syna? Ledwo znałem Aldonę, a już wpadliśmy. Może była w ciąży już wcześniej”„Moje dzieci uważają, że obowiązkiem dziadków jest zajmowanie się wnukami. Ja mam swoje życie”
Oznacza oddanie komuś swojego serca i ufanie, że ten ktoś się o nie zatroszczy. Sekret szczęśliwego małżeństwa Kiedy to wszystko do mnie dotarło, porozmawiałam z 95-letnim dziadkiem mojego męża, którego szczęśliwe małżeństwo trwało 75 lat. Kiedy zapytałam go o sekret małżeńskiego szczęścia, powiedział mi: 33 odp. Strona 1 z 2 Odsłon wątku: 33187 6 marca 2011 17:52 | ID: 441071 Jestem mężatką od dobrych kilku lat. Planowaliśmy rozstać się jakiś czas temu. Potem daliśmy sobie drugą szansę i wciąż jesteśmy razem. Pojawiło się drugie dziecko i jest normalnie. Ale gdy mąż ma humory jest bardzo nieprzyjemny i ostatnio często sprawia mi przykrość. Gdy często się kłóciliśmi godziliśmy się z mojej inicjatywy, bo uważałam, że wciąż męża kocham i warto walczyć. Ale ostatnio coraz częściej przychodzi mi taka myśl do głowy, czy ja wciąż kocham męża? I dochodzę do wniosku, że tak naprzwdę to nie wiem, chyba nie. Moje pytanie to, czy ktoś z was ma taki problem, jak z nim żyć, albo co postanowić. Proszę o radę, bo wstydzę się z tym iść do rodziny. 6 marca 2011 17:58 | ID: 441077 Kochana, po pierwsze musisz jasno odpowiedzieć sobie na to fundamentalne pytanie: kochasz męża, czy nie? Bo nie wiem i chyba to za mało... Kryzysy zdarzają się w najlepszych związkach, tak samo niedopasowanie charakterów, ale jeśli miłość gdzieś tam w głębi jednak jest, zawsze warto walczyć... Rozmawiałaś z meżem na ten temat? A co on czuje do Ciebie? Co myśli o tej sytuacji? Widzi swoja winę, widzi szanse dla Was? 2 Isabelle Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 03-07-2009 19:42. Posty: 21159 6 marca 2011 18:02 | ID: 441081 Nie wiem czy uwaga, troska i miłość jednego wystarczy...Nie byłam i nie jestem w takiej sytuacji. Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie... 6 marca 2011 18:06 | ID: 441084 Nie raz rozmawialiśmy i zbywa mnie zawsze odpowiedzią Problem w tym, że on nie chce rozmawiać jak dopada nas kryzys, mówi że go męczę i takie tam. Myślę, że nie jest dla nas jeszcze za późno, ale nie wiele przynajmniej mi brakuje. Jestem chyba już zmęczona takim stanem rzeczy, dlatego tak bardzo czekam na wiadomość, że przyjęli mnie do pracy, żeby uciec od tego wszystkiego. Dltego nie wiem co dalej z tym wszystkim począć. Wątpię, czy on w ogóle widzi jakiś problem. 4 oliwka Poziom: Dzierlatka Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 6 marca 2011 18:11 | ID: 441094 Trudno tak jednoznacznie odpowiedzieć Ci. Ja w takiej sytuacji nigdy nie byłam to tym trudniej. Ale na pewno musicie ze soba porozmawiać na temat swoich uczuć bo takie trwanie w niepewności to chyba na dłuższą "metę" też nic nie da, bo będziecie żyć obok siebie a nie ze sobą - a nie o to przecież w małżeństwie chodzi. Znam małżeństwo, które również było w kryzysie i na "scementowanie" swojego zwiazku postanowili mieć drugie dziecko... niestety po kilku latach rozstali się... czego oczywiście Tobie nie życzę. Ostatnio edytowany: 06-03-2011 18:22, przez: oliwka 6 marca 2011 18:11 | ID: 441095 Mężczyźni z natury nie należą do wylewnych. Dla nich rozmowa o tym co czujemy jest stratą czasu. Kiedyś ktoś mi powiedział piękne słowa. Zona po 15 latach małżeństwa mówi do męża: Czy ty mnie jeszcze kochasz? Od dnia naszego ślubu mi tego nie powiedziałeś. A mąż na to : Powiedziałem ci to 15 lat temu i jak do tej pory tego nie odwołałem, więc po co się powtarzać?Tacy są faceci. Nie lubią okazywać uczuć. Pytanie tylko czy Ty kochasz jescze męża? 6 Melisa Zarejestrowany: 07-08-2010 22:41. Posty: 8231 6 marca 2011 18:12 | ID: 441096 Może warto zastanowić sie nad jakąś terapią dla małżeństw. Ja zapytałabym męża czy mnie jeszcze kacha i czy chce ze mną być? W ogóle to powinnaś z nim poważnie porozmawiać. 6 marca 2011 18:12 | ID: 441099 wkasik, wierzę Ci, ze w takiej sytuacji jest Ci ciężko... Może Twojemu meżowi potrzeba jakiegoś bodźca, zeby zobaczył tę sytuację z innej perspektywy? Mężczyznom często trudno rozmawiać o uczuciach... 8 Melisa Zarejestrowany: 07-08-2010 22:41. Posty: 8231 6 marca 2011 18:14 | ID: 441102 wkasik80 (2011-03-06 18:06:36) Nie raz rozmawialiśmy i zbywa mnie zawsze odpowiedzią Problem w tym, że on nie chce rozmawiać jak dopada nas kryzys, mówi że go męczę i takie tam. Myślę, że nie jest dla nas jeszcze za późno, ale nie wiele przynajmniej mi brakuje. Jestem chyba już zmęczona takim stanem rzeczy, dlatego tak bardzo czekam na wiadomość, że przyjęli mnie do pracy, żeby uciec od tego wszystkiego. Dltego nie wiem co dalej z tym wszystkim począć. Wątpię, czy on w ogóle widzi jakiś problem. Może jesteś znużona swoim dotychczasowym życiem? Praca mogłaby wiele zmienić. 9 Melisa Zarejestrowany: 07-08-2010 22:41. Posty: 8231 6 marca 2011 18:15 | ID: 441104 oliwka (2011-03-06 18:11:08) Trudno tak jednoznacznie odpowiedzieć Ci. Ja w takiej sytuacji nigdy nie byłam to tym trudniej. Ale na pewno musicie ze soba porozmawiać na temat swoich uczuć bo takie trwanie w niepewności to chyba na dłuższą "metę" też nic nie da, bo będziecie żyć obok siebie a nie ze sobą - a nie o to przecież w malżeństwie chodzi. Znam małżeństwo, które również było w kryzysie i na "zcementowanie" swojego zwiazku postanowili mieć drugie dziecko... niestety po kilku latach rozstali się... czego oczywiście Tobie nie życzę. Znam identyczny przypadek ;( 6 marca 2011 18:44 | ID: 441138 Melisa (2011-03-06 18:15:32) oliwka (2011-03-06 18:11:08) Trudno tak jednoznacznie odpowiedzieć Ci. Ja w takiej sytuacji nigdy nie byłam to tym trudniej. Ale na pewno musicie ze soba porozmawiać na temat swoich uczuć bo takie trwanie w niepewności to chyba na dłuższą "metę" też nic nie da, bo będziecie żyć obok siebie a nie ze sobą - a nie o to przecież w malżeństwie chodzi. Znam małżeństwo, które również było w kryzysie i na "zcementowanie" swojego zwiazku postanowili mieć drugie dziecko... niestety po kilku latach rozstali się... czego oczywiście Tobie nie życzę. Znam identyczny przypadek ;( No w kolejne dziecko raczej sie nie będę bawić. Jakby coś nie poszło to z trójką nie wiem czy dałabym sobie radę. Poza tym nie wyobrażam sobie być samej, jednak chyba mi zależy tylko to uczucie takie jakieś przytłumione jest. Faktycznie potrzebuję chyba jakiejś zmiany. Już za długo w domu siedzę. 11 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 6 marca 2011 18:46 | ID: 441140 Jeśli to już druga sansa, to raczej wątpię, żeby mąz się zmienił. Kiedyś miałam identyczną sytuację i też awaliśmy sobie sanse... Po jakimś czasie usiedliśy do rozmowy, i postanowiliśmy sie rozstać. Nie wiem, jak dokladnie jest u Ciebie. U mnie było tak, że razem męczyliśmy się wzajemnie.... 12 Melisa Zarejestrowany: 07-08-2010 22:41. Posty: 8231 6 marca 2011 18:48 | ID: 441142 wkasik80 (2011-03-06 18:44:58) Melisa (2011-03-06 18:15:32) oliwka (2011-03-06 18:11:08) Trudno tak jednoznacznie odpowiedzieć Ci. Ja w takiej sytuacji nigdy nie byłam to tym trudniej. Ale na pewno musicie ze soba porozmawiać na temat swoich uczuć bo takie trwanie w niepewności to chyba na dłuższą "metę" też nic nie da, bo będziecie żyć obok siebie a nie ze sobą - a nie o to przecież w malżeństwie chodzi. Znam małżeństwo, które również było w kryzysie i na "zcementowanie" swojego zwiazku postanowili mieć drugie dziecko... niestety po kilku latach rozstali się... czego oczywiście Tobie nie życzę. Znam identyczny przypadek ;( No w kolejne dziecko raczej sie nie będę bawić. Jakby coś nie poszło to z trójką nie wiem czy dałabym sobie radę. Poza tym nie wyobrażam sobie być samej, jednak chyba mi zależy tylko to uczucie takie jakieś przytłumione jest. Faktycznie potrzebuję chyba jakiejś zmiany. Już za długo w domu siedzę. Zaczniesz pracowac, spotykać się z innymi ludzmi, od razu inaczej spojrzysz na świat i na swój dom również. A może i mąż spojrzy inaczej na Ciebie jak opowiesz o przystojnym koledze ze zmiany Ostatnio edytowany: 06-03-2011 18:50, przez: Melisa 13 Stokrotka77 Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 14-01-2011 11:32. Posty: 2868 6 marca 2011 18:55 | ID: 441147 Bez szczerej rozmowy ciężko będzie dojść do porozumienia, a myślałaś o jakiejś terapii dla Was obojga???? Może jakieś wizyty u psychologa??? Skoro chcesz byście byli dalej razem, ale ciekawe jak druga strona??? Tylko bez chęci męża ciężko będzie to zrobić.... U mnie jest inna sytuacja, to mąż jest zawsze pierwszy do szczerej rozmowy, do godzenia po kłótni, on jest wylewny, i mówi o uczuciach, ja to trochę jak ten "facet po 15 latach małżeństwa" I życzę Ci z całego serca znalezienia pracy, to odmieni Twoje życie na pewno trochę, takie prowadzenie domu i opiekowanie się tylko dziećmi na dłuższą metę bywa jednak przytłaczające 6 marca 2011 18:57 | ID: 441153 Macie rację dziewczyny. Poczekam, aż humor odrobinę mi się poprawi, bo teraz jadem ciskam, potem zmuszę go do rozmowy i powiem co nie podoba mi się w jego zachowaniu. Dam i jemu szansę i może wtedy dojdziemy do jakiegoś wyrzucić z siebie co nas w nas wkurza i oczyścimy atmosferę. A reszta może jakoś się w dobrym kierunku potoczy. mam nadzieję. 15 Melisa Zarejestrowany: 07-08-2010 22:41. Posty: 8231 6 marca 2011 18:59 | ID: 441156 wkasik80 (2011-03-06 18:57:31)Macie rację dziewczyny. Poczekam, aż humor odrobinę mi się poprawi, bo teraz jadem ciskam, potem zmuszę go do rozmowy i powiem co nie podoba mi się w jego zachowaniu. Dam i jemu szansę i może wtedy dojdziemy do jakiegoś wyrzucić z siebie co nas w nas wkurza i oczyścimy atmosferę. A reszta może jakoś się w dobrym kierunku potoczy. mam nadzieję. To już jakis plan Obyś dostała tą pracę ;) 16 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 6 marca 2011 19:00 | ID: 441157 Trzymam kciuki wkasik!!!!! Opanuj emocje, i dopiero pogadajcie!!!! Nie w nerwach, tylko na spokojie:)) 6 marca 2011 19:08 | ID: 441169 No w nerwach mogłabym go jeszcze pacnąć i dopiero by bylo 18 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 6 marca 2011 19:11 | ID: 441174 wkasik80 (2011-03-06 19:08:30)No w nerwach mogłabym go jeszcze pacnąć i dopiero by bylo Lepiej dajcie sobie czas:)) 19 Stokrotka77 Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 14-01-2011 11:32. Posty: 2868 6 marca 2011 19:47 | ID: 441227 wkasik80 (2011-03-06 19:08:30)No w nerwach mogłabym go jeszcze pacnąć i dopiero by bylo Hehehe, no lepiej nie, szczerze powiedzcie sobie OBOJE (jakoś go zmuś) co sie Wam nie podoba, i co każda ze stron powinna zmienić w swoim zachowaniu i jakie chcielibyście, żeby relacje panowały, i tego się postarajcie trzymać. I praca też Cię oderwie od myślenia o tym w kółko, poza tym kontakt z ludźmi, nowe znajomości i inne sprawy też zajmą miejsce w głowie Trzymaj się 6 marca 2011 21:08 | ID: 441385 Sonia (2011-03-06 18:46:37)Jeśli to już druga sansa, to raczej wątpię, żeby mąz się zmienił. Kiedyś miałam identyczną sytuację i też awaliśmy sobie sanse... Po jakimś czasie usiedliśy do rozmowy, i postanowiliśmy sie rozstać. Nie wiem, jak dokladnie jest u Ciebie. U mnie było tak, że razem męczyliśmy się wzajemnie.... Sonia, każdy może się zmienić, jeśli chce i każdy zasluguje na "drugą szansę", tylko trzeba ją umiejętnie wykorzystać i trzeba chcieć ją wykorzystać. Tylko szansę daje się sobie obojgu, a nie jemu. To że Tobie się nie udało nic nie znaczy dla wkasik80, bo to inna historia. Ona kocha męża, pisze o nim, że jest wspaniałym facetem. A w dodatku jest uzalezniona jedynej pomocy jakiej potrzebujesz, to w znalezieniu pracy, a rady innych przyjmuj z dystansem, każda historia jest inna. Decyzja musi należeć do Ciebie. Z własnego doświadczenia wiem, że terapie szokowe często są skuteczne. Tylko co jest przyczyną wygaszenia uczuć u Was. Przestaliście się starać być atrakcyjni dla siebie, brak wspólnych zainteresowań, brak czasu tylko dla siebie .... ?
Już to pojęłam! Dlatego kiedy przyjaciółka głodna wieści z wypadu zapytała mnie, czy mamy ze sobą elektroniczną nianię, najlepiej z dużym zasięgiem, żeby uciąć choć maleńki wypad na pobliską plażę tylko we dwoje (#wyrodnirodzice), rozpłakałam się. Ale nie z żalu, tylko ze śmiechu! Bo żadnej niani nie mieliśmy.
Pewnie stres albo jakaś inna jest na boku . Jak "mu rośnie" to w czym widzisz problem? skoro mu staje to chyba go pociągasz, nie? Tylko w tym problem ,że to ja zaczynam zawsze nigdy on nie. Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-05-07 17:56 przez etaa894. Ile jesteście razem? Może ma jakieś kłopoty w pracy np., to ma duży wpływ na te sprawy. Bądź wyrozumiała i cierpliwa. Rośnie? To dobrze, gorzej jak by nie rosło. Cytatpisaczkixd skoro mu staje to chyba go pociągasz, nie? Cytatmargoletka Ile jesteście razem? Może ma jakieś kłopoty w pracy np., to ma duży wpływ na te sprawy. Bądź wyrozumiała i cierpliwa. Jesteśmy już ze sobą 4 lata. Tak ma ale to już długo trwa ten jego stres i juz nie wiem co robić. Jestem kobietą i chce czuć, że mój partner mnie pragnie i pożada. CytatMee1990 Jak "mu rośnie" to w czym widzisz problem? Gorzej jakby mu nie rosło Cytatchocolatto7693 Nie doszukuj się na siłę jak "mu rośnie" to go podniecasz , więc nie panikuj. Tym bardziej , że zapewnia Cię , że cię kocha , podnieca i pociąga to nie ma o co się martwić gorzej , jakby mu tam nie rosło ) Czyli czekać..? sam chłopak Cię zapewnia, że go podniecasz i pociągasz więc nie masz się czym martwić ja nie wiem czy Ty masz 5 lat.. Skoro mu rośnie to go podniecasz. Skoro o tym mówi to go podniecasz. Facet to jednak nie maszyna, nie będzie wiecznie zwarty i gotowy, bywa też zmęczony i ma gorsze dni w seksie.. tyle Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

Bardzo kocham swojego męża. Myślę, że kocham go najbardziej na świecie. To moja bratnia duszna, mój anioł stróż. Poznałam go 6 lat temu. Od tamtego dnia jesteśmy dla siebie wszystkim. Po tylu latach związku nadal jest nam ze sobą dobrze, nie jesteśmy sobą znudzeni, w sypialni dobrze się dzieje, bardzo dobrze.

Jeszcze chciałam dodać, że bardzo mi się podoba wypowiedź Kaji, szczególnie ten fragment: kaja32 Kochana seks jest cudowny, wspaniały, umacnia związek i bez niego było by nudno w życiu pod warunkiem że dzielisz sypialnię z ukochanym mężczyzną . I mam nadzieje że kiedyś jak spotkasz właściwego faceta, który Cię doceni i będzie Cię kochał i szanował to zgodzisz się z tym. Pięknie napisane, i wszystko to prawda. Nie daj sobie wmówić, że jest inaczej, że Ci co tak twierdzą "naoglądali się filmów", bo w szczęśliwych związkach opartych na prawdziwej miłości właśnie tak jest. Twoje życie też tak może wyglądać, choć nie z tym facetem, jak mój poprzednik napisał. :) Tu jest wątek autorki w podobnej sytuacji, choc moim zdaniem jeszcze gorszej, ciężko oprzeć mi się wrażeniu, że jej mąż jest jeszcze bardziej brutalny i bezwzględny w tej sferze: Nyanhooman Spędzając większość czasu na anglojęzycznych społecznościach które są pozytywne co do seksu, momentami mam wrażenię że wszyscy polacy są albo w jedną albo w drugą stronę lekko pomyleni. To smutne, że u nas ciężko jest takie podejście dostrzec. :( Ja mam wrażenie, że nieraz występują odchyły w dwie strony: jedna, to znieczulica na uczucia człowieka w czasie seksu, na złe traktowanie go w tej sferze, nieliczenie się z jego potrzebami. Lekceważenie roli satysfakcji i radości z tego w jego życiu, która jest przecież ogromna. Druga strona, to brak akceptacji dla swobody obyczajowej, czyli głównie dla seksu bez zobowiązań. Połączenie tych dwóch to jest dopiero masakra, bo jak można to drugie uzasadniać wyższymi wartościami, i jednocześnie wykazywać się kompletnym brakiem wrażliwości na drugiego człowieka w tym pierwszym? Nie oznacza to, że się nie da tego przeskoczyć, nie da się odbudować małżeństwa albo stworzyć nieporównywalnie lepszego po zdradzie. Bo się da. Po prostu jest to coś co zdecydowanie warto porządnie przeanalizować i przepracować. Na męża bezpośredniego wpływu nie masz, masz natomiast na siebie. I siebie warto zmieniać. Wiele par zakochuje się i twierdzi, że ich miłość jest na całe życie, że nie potrafią bez siebie żyć. Jednak po pewnym czasie życie weryfikuje te zapewnienia i część związków się rozpada. Czasami powodem jest brak miłości. Są kobiety, które ​​nie czują się kochane w związku. Mówią: „mój mąż mnie nie kocha”, „nie pragnie mnie tak jak kiedyś ”, „nie obchodzę już mojego męża”. Dlatego dowiedz się, jak zidentyfikować oznaki, że Twój mąż już Cię nie kocha, a Ty żyjesz miłosną iluzją. Spis treści: Czym jest miłość? Jak rozpoznać, że miłość męża jest odwzajemniona? Jak sprawdzić, czy mąż mnie kocha? Po czym poznać, że on mnie nie kocha? Jak zachowuje się mąż, który nie kocha? Dlaczego on mnie nie chce? Mąż mnie nie kocha: czy da się uratować małżeństwo? Jak żyć z mężem, który nie kocha? On mnie nie chce i co dalej? Czym jest miłość? Na początku warto zastanowić się, czym jest w ogóle miłość. Wówczas będzie łatwiej określić to, jak zachowuje się mąż, który nie kocha. Miłość romantyczna to twór społeczno-historyczny, który ma swoje początki w XII wieku. Wcześniej, w starożytnych społeczeństwach relacje między rówieśnikami nie opierały się na namiętności, ale na praktykach związanych z przetrwaniem, czyli małżeństwa były aranżowane i oparte na różnorodnych zainteresowaniach. Aktualnie zakłada się, że relacja miłosna musi opierać się na intymności, lojalności i uczciwości. Kochanie to wybór, którego dokonujesz codziennie i który musi być stale „odświeżany”. Jeśli jest to wybór, nie powinien być kierowany wymaganiami ani oczekiwaniami, chociaż najlepiej byłoby, gdyby istniała równowaga po obu stronach. W ten sposób współudział i wysiłek włożony w budowanie miłości będą lepiej dzielone. W psychologii zgodnie z teorią Sternberga miłość rozumiana jest jako zmienność, która składa się z trzech podstawowych elementów: namiętności; intymności; zaangażowania. Namiętność to zespół reakcji emocjonalnych, o biologicznym porządku. Skupia się na uczuciu szczęścia odczuwanego w stosunku do ukochanej osoby, powtarzających się myślach o niej i palącym pragnieniu emocjonalnego zjednoczenia ciał z partnerem. Intymność oznacza dzielenie się dobrymi i złymi wydarzeniami, ponieważ wiąże się z zaufaniem do ukochanej osoby. Natomiast zaangażowanie w związek zakłada rozwój związku, dążenie do pokonywania przeciwności i wszelkich trudności. Jak rozpoznać, że miłość męża jest odwzajemniona? Fakty są takie, że gdy się zakochujesz, skupiasz się jedynie na pozytywnych stronach drugiej osoby. Szukasz w drugim człowieku znaków, które będą wskazywać, że Twoja uczuciowa „inwestycja” nie poszła na marne. Miłość jest odwzajemniona tylko wtedy, gdy każda z zaangażowanych osób przekazuje drugiej te same dobra, które otrzymuje, i w takim samym stopniu. Na przykład, jeśli ktoś daje z siebie intymność i zaangażowanie, a otrzymuje tylko namiętność, nie ma idealnego dopasowania. Miłość jest prawdziwa tylko wtedy, gdy rzeczywiście łączy w sobie fizyczne przywiązanie, zaakceptowanie drugiego człowieka takiego, jakim jest oraz pragnienie bycia z nim pomimo wszelkich przeszkód. O odwzajemnieniu można mówić, gdy czujesz, że nie tylko dajesz, ale również otrzymujesz to samo. Jak sprawdzić, czy mąż mnie kocha? Jesteście razem od dłuższego czasu, a Ty czujesz, że związek jest inny. Prawdopodobnie masz wątpliwości, zaczynasz coraz częściej dopuszczać do siebie myśl „mąż mnie nie kocha”. Zanim jednak stwierdzisz, że Twój mąż cię nie kocha, ważne jest, by przeanalizować różne sytuacje w szerokim zakresie. Dlaczego wierzysz, że on cię nie kocha? Czy nastąpiła zmiana w jego zachowaniu lub w podejściu do związku? Czy zmieniło się to nagle, czy z powodu czegoś, co się w ostatnim czasie wydarzyło? Czasami zmiany w relacji są powszechne i wiążą się z naturalnymi zmianami podejścia człowieka do życia. To, co na pewno powinno Cię zaniepokoić, to nagła zmiana, która pojawia się z dnia na dzień lub całkowity brak chęci do podejmowania ról małżonka. Postawy męża, który kocha, są jasne, wspiera Cię, pomaga, jest zawsze dostępny, troskliwy i pragnie Twojego dobra. Oceń wszystkie te kwestie, żeby lepiej zrozumieć, czy tak naprawdę Twój mąż nie angażuje się w życie rodzinne, czy po prostu przechodzi przez jakiś problem i dlatego nie poświęcił wystarczająco dużo uwagi związkowi. Ważne jest również, by ocenić, czy nie jesteś w stanie zdenerwowania i pobudzenia emocjonalnego, ponieważ możesz interpretować jego postawy jako brak miłości, ale w rzeczywistości możesz sama mieć jakieś problemy lub walczyć ze swoimi uczuciami. Możliwości jest wiele, więc warto przyjrzeć się bliżej całej sytuacji, a tym bardziej zwrócić uwagę na sygnały, że on Cię nie kocha. Po czym poznać, że on mnie nie kocha? Miłość jest czymś trudnym do zrozumienia, a nawet do odczucia. Wiesz, że mąż naprawdę Cię kocha, kiedy się o Ciebie troszczy, kiedy okazuje Ci zainteresowanie, kiedy jest dostępny dla Ciebie i ma z Tobą plany na przyszłość. Jeśli nie jesteś pewna, czy on Cię jeszcze kocha, to dlatego, że coś wzbudziło Twoje obawy. Jeśli podejrzewasz, że kłamie lub że jego miłość nagle się skończyła, wiedz, że istnieje wiele zewnętrznych znaków, które sugerują, że Twój partner traci Tobą zainteresowanie. Gdy mąż staje się obcy i już Cię nie kocha: zawsze jest zajęty i nigdy nie ma dla Ciebie czasu; nagle stał się bardzo niezależny; cały czas wydaje się być gdzieś daleko ze swoimi myślami i planami; unika z Tobą rozmów; nie lubi rozmawiać o uczuciach; zrzuca na Ciebie winę za wszelkie nieszczęścia w małżeństwie; nie robi z Tobą planów na przyszłość; kłamie i nic go to nie obchodzi; flirtuje z innymi kobietami i nie próbuje tego przed Tobą ukrywać; nie przeszkadza mu, kiedy próbujesz w nim wzbudzić zazdrość; nie dzieli się z Tobą faktami ze swojego życia; nie traktuje Cię jak partnerkę; nastawia dzieci przeciwko Tobie; zapomina o ważnych dla rodziny datach i wydarzeniach; nie tęskni za Tobą, gdy jest daleko; łatwo się na Ciebie denerwuje; nie obchodzi go, jak się czujesz; jest obojętny na wszystko, co Ciebie dotyczy; traktuje obcych lepiej niż Ciebie; nie prawi Ci komplementów; nie zwraca uwagi na to, co mówisz; nie przedstawia żadnych wyjaśnień, np. gdy znika na całą noc; robi, co chce i nie dba o to, co o tym myślisz; nie martwi się tym, że Cię urazi lub zrani. Kiedy mężczyzna traci zainteresowanie związkiem, zmiany w jego zachowaniu są bardzo widoczne. Zauważysz przede wszystkim dystans do Ciebie, będzie cichszy, straci zainteresowanie bliskimi kontaktami seksualnymi i nie będzie się już o Ciebie troszczył. Te znaki wskazują, że uczucia Twojego męża osłabły lub wygasły. Najlepszą wskazówką, jak dowiedzieć się, czy Twój mąż naprawdę Cię kocha, jest obserwowanie jego codziennego zachowania. Mężczyzna kochający swoją żonę jest rozważny, ostrożny, zawsze dostępny, lubi z nią rozmawiać, martwi się i snuje plany na przyszłość. Z drugiej strony partner, który przestał kochać swoją żonę, nie ma w stosunku do niej żadnych potrzeb seksualnych, nie okazuje jej uczuć, jest zawsze zajęty, odnosi się do niej niegrzecznie, a nawet wulgarnie i nie dba o to, co myśli lub chce jego kobieta. Łatwo stwierdzić, czy mąż przestał się Tobą interesować. Najlepszym sposobem, by dowiedzieć się, „czy mój mąż jest mną zainteresowany”, czy nie, jest szczera rozmowa z nim. Ale możesz też obserwować jego zachowanie i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy nastąpiła jakaś zmiana? Jeśli nagle stał się cichszy, nie szuka już kontaktu z Tobą i nie chce znać Twojej opinii na temat codziennych spraw, może być tak, że już Cię nie kocha. Łatwe do zauważenia jest również pragnienie mężczyzny. Zastanów się, czy jest czuły, kochający i wykazuje zainteresowanie seksualne Twoją osobą. Jeśli jest oziębły, niezainteresowany i zdystansowany, prawdopodobnie już go nie pociągasz. Każda zmiana jest wynikiem czegoś, więc przeanalizuj całą życiową sytuację, by nie wyciągać pochopnych wniosków. Dlaczego on mnie nie chce? Kiedy brałaś ślub, spodziewałaś się, że będziecie żyć razem długo i szczęśliwie. Myślałaś, że intymność i miłość, którą dzielisz z partnerem, będą rosły i rozszerzały się w nieskończoność. To, co prawdopodobnie się wtedy wydarzyło, to to, że kilka lat po ślubie, a może zaledwie kilka miesięcy później, uczucia, miłość i intymność osłabły. Prawdopodobnie we dwoje podświadomie myśleliście, że teraz, kiedy jesteście małżeństwem, Wasza miłość i związek automatycznie będą rosły w siłę, bez żadnego wysiłku. Miłość nie jest celem, który osiągasz poprzez małżeństwo. Nie jest to też coś, co po osiągnięciu automatycznie pozostanie trwałym składnikiem Twojego związku. Jest to wynik świadomego i ciągłego miłosnego wysiłku z obu stron. Czas spędzony razem, komunikacja, a nawet seks to narzędzia, których możesz użyć, żeby wzmocnić to połączenie. Kiedy świadomie decydujesz się otworzyć swoje serce i połączyć się ze współmałżonkiem, tworzysz połączenie między duszami. To jest prawdziwe znaczenie terminu „bratnia dusza”. Jeśli nie otworzysz świadomie swojego serca, nie nawiążesz kontaktu z mężem i nie będziesz mieć żadnej intymności to żadne z was nie będzie dobrze czuło się z drugim. Dlatego, jeśli po ślubie Ty otworzyłaś swoje serce i nieustannie starałaś się pokazywać mężowi swoją miłość i oddanie, a on tego nie zrobił, z czasem przestanie Cię pragnąć i staniesz mu się obca. Powodów, dla których Twój mąż Cię nie chce, może być wiele. Wśród nich może być zdrada i zainteresowanie inną kobietą, ale też problemy zdrowotne, w pracy lub po prostu zmęczenie i wyczerpanie. Mąż mnie nie kocha: czy da się uratować małżeństwo? Czujesz, że mąż już Cię nie kocha, ale wciąż masz nadzieję, że możecie wrócić do siebie i uratować to małżeństwo. Miłość to coś, co można odzyskać, ale nie ma na to magicznej formuły. Mimo to można próbować uratować związek, ale tylko wtedy, jeśli we dwoje chcecie i spróbujecie. Tylko za obopólną zgodą miłość będzie mogła ponownie zaistnieć między Wami. W związku oboje podejmujecie decyzje, oboje pracujecie i oboje tworzycie środowisko miłości. Kiedy czegoś chcecie razem i wspólnie nad tym pracujecie, możecie zrobić wszystko. Czasami w takich sytuacjach potrzebna jest pomoc psychologa, terapeuty par. Wspólna rozmowa z kimś obcym pomaga ustalić źródło problemów, które doprowadziły do wygaśnięcia lub osłabienia uczucia jednej ze stron. Jeśli uważasz, że wciąż jest o co walczyć, warto namówić męża na taką terapię. Jeśli jednak Twój mąż nie wykazuje woli walki o powrót miłości i nie jest zainteresowany kontynuowaniem tego związku, nic nie możesz na to poradzić. W końcu miłość jest czymś osobistym, indywidualnym, czego nie można na kimś wymusić. Jak żyć z mężem, który nie kocha? Jeśli właśnie dowiedziałaś się, że mąż Cię nie kocha, na pewno nie jest to dla Ciebie przyjemna sytuacja. Możesz czuć się beznadziejnie, możesz płakać i rozpaczać, bo osoba, z którą spędziłaś miesiące i lata, po prostu Cię nie kocha. To odkrycie może być bardzo trudne do zniesienia, zwłaszcza jeśli nadal bardzo kochasz swojego męża i nie chcesz, żeby Wasze małżeństwo się skończyło. Jeśli chcesz sobie pomóc i poprawić swoje samopoczucie, możesz wykorzystać kilka wskazówek, które ułatwią Ci zniesienie tej sytuacji w praktyce. Weź głęboki oddech. Kiedy miłość się kończy, odczuwany ból emocjonalny może często przełożyć się na fizyczną agonię, ucisk w klatce piersiowej i zwiększenie częstości palpitacji serca. To tak, jakbyś miała atak paniki. W tym momencie prosta czynność oddychania staje się dość trudna. Więc im więcej i głębiej będziesz oddychać, tym lepiej się poczujesz. Weź głęboki oddech, poczuj go całą sobą. Jest to technika, która pomoże Ci skoncentrować się na sobie i uspokoić się, szczególnie w momencie, gdy będziesz czuć przytłaczający ból, że miłość między Tobą a mężem właśnie się skończyła. Zaakceptuj swój ból. Będziesz cierpieć, gdy Twoja miłość zostanie odrzucona. Pierwszą reakcją tych kobiet, które odkrywają, że coś się zmieniło, jest wewnętrzny ból rozpaczy. Pamiętaj jednak, że dopóki nie zaakceptujesz swojego bólu i całej zmiany, dopóty nie staniesz się niezależna. Wiele kobiet błaga swoich mężów, żeby do nich wrócili. Możesz zaproponować terapię, rozmowę, ale nigdy nie błagaj o miłość. Najwłaściwszą rzeczą jest zaakceptowanie swojego bólu i decyzji drugiej strony, gdy ta zostaje nieugięta. Innym zachowaniem będziesz dążyć do utraty godności. Zadbaj o siebie. Wyjdź z codziennej rutyny, zacznij ćwiczyć nowe zachowania i nawyki. Zrób coś, co sprawia Ci przyjemność. Odkryj siebie na nowo. Może spróbuj zająć się czymś, czego do tej pory bałaś się spróbować? Zajmij się innymi sprawami. Kiedy kończy się miłość, kończy się z nią związek. Nie można kontynuować go z osobą, która Cię nie kocha, ponieważ skończy się to ciągłymi kłótniami i prawdopodobnie zdradami. Mąż, który Cię nie kocha, będzie niewierny. Warto więc zadbać o inne rzeczy. Przestań gonić za mężem, który odrzuca Twoją miłość. Skoncentruj się na sobie, a nie na swoim związku. Może on nie ma już przyszłości, ale Ty wciąż masz przed sobą całe życie, nawet jeśli zdecydujesz się iść przez nie sama. Obudź miłość do samej siebie. Jeśli mówisz „mój mąż mnie nie kocha” , co powiesz na przelanie wszystkich uczuć i pokochanie bardziej siebie? W ten sposób, nawet bez miłości męża, nadal będziesz mogła się uśmiechać i zwiększać poczucie własnej wartości. Bo pamiętaj, że jesteś wartościowym człowiekiem, masz wielką moc w sobie, niezależnie od tego, czy będziesz ze swoim mężem, czy nie. Nie zmusisz nikogo, żeby pokochał Ciebie, ale sama możesz obdarzyć siebie największym szacunkiem i miłością. Zasługujesz na to. Miłość własna jest kluczem do lepszego radzenia sobie z tą sytuacją i unikania cierpienia. On mnie nie chce i co dalej? Kiedy kobieta kocha siebie, jest w stanie przejść przez rozstanie ze znacznie większym bezpieczeństwem i spokojem. Pamiętaj, że koniec miłości może oznaczać koniec Twojego małżeństwa. Musisz więc przygotować się psychicznie, a nawet prawnie na całe rozstanie. Przy rozwodzie masz prawa i gwarancje, których musisz dochodzić. Jeśli Twój mąż Cię nie kocha, ma prawo iść dalej. Ale Ty też masz prawo do dobrego życia, bez względu na jego decyzję. Tak więc, kiedy Twój mąż nie angażuje się w życie rodzinne i już Cię nie kocha, musisz zacząć myśleć o sobie. Bądź przygotowana na wszystko, co może się zdarzyć. Kochaj siebie bardzo, zacznij nawiązywać przyjaźnie i szukaj pomocy, także psychologicznej. Wsparcie emocjonalne podczas rozpadu małżeństwa pomaga uniknąć załamania nerwowego, a nawet depresji. Jeśli zmagasz się z problemami małżeńskimi, dowiedziałaś się, że mąż Cię nie kocha albo zostałaś porzucona, skontaktuj się z psychologiem. Otrzymanie pomocy w tym trudnym czasie jest bardzo cenne. Jednak kiedy widzicie wspólnie cień nadziei na naprawę Waszych stosunków małżeńskich, wybierzcie się na terapię dla par. W czasie takich konsultacji pary starają się określić, które sytuacje są problematyczne i szukają sposobów na poprawę relacji.
Z każdym kolejnym słowem, Harry nie dowierzał jeszcze bardziej, To co mówił James było straszne i odrażające. Jak oni mogli oczekiwać, że poślubi brata swojego męża. On nie był mu pisany, tylko Charles. Louis nie był jego królem i nigdy nie będzie. Sama myśl, że miałby spędzić z nim resztę życia sprawiała, że robiło
1 2015-02-07 21:16:28 emka13 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-07 Posty: 7 Temat: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Dzień dobry wszystkim. Szukam porady, bo gubię się w mogę już dłużej wytrzymać. Czy powinnam odejść? Nie kocham go na pewno, nie czuję do niego absolutnie nic z tego, co powinna czuć kobieta do swojego mężczyzny, Nie tęsknię za nim, nie pożądam go. Seks z nim to dla mnie kara. Czuję się winna, bo wiem, że on mnie kocha, często mi to mówi i mam wrażenie, że celowo nie dostrzega mojego chłodu. Powiedziałam mu, że chciałabym się wyprowadzić, ale przez usta mi nie chce przejść: nie kocham jestem ideałem, ale on tez nie 5 lat nie ma stałej pracy. Pracuje dorywczo bez umowy, a od listopada siedzi w domu. Nałogowo gra w gry komputerowe, od rana do późnej nocy. Ja idę do pracy, on w tym czasie ogarnie dom i ugotuje obiad, poza tym gra. Nie zarabia. Pali - to koło 400 zł miesięcznie. Ja sama właściwie utrzymuję dom. Zarabia więcej w miesiącach letnich, ale od jesieni do wiosny tkwi w domu. Na moje prośby by szukał pracy wzrusza ramionami (sama mu wysłałam kilkadziesiąt cv mailem, ale pomimo kilku odpowiedzi, nie podjął pracy), robi zakupy, gotuje, wynosi śmiecie. Nie chodzi ze mną nigdzie, zawsze jestem sama, gdziekolwiek miałabym nie iść. Nie odwiedza ze mną znajomych, a do domu ich nie zapraszam, bo on ich nie lubi. Wszystkie decyzje podejmuję ja, nawet kolor fug do łazienki. Z własnej inicjatywy nie robi nic. Wyjazdy na wakacje, do kina - owszem, ale jeśli ja się tym zajmę. Jak nie, możemy pół roku w domu dobry, czule do mnie mówi, umie zrobić wszystko w domu (jest złotą rączką) i chyba tyle. Nie wiem, co robić. Chciałabym zacząć żyć go bardzo, zakochałam się jako nastolatka, po kilku latach wzięliśmy ślub, kupiliśmy mieszkanie. Mamy dziecko. Dziś mam 34 te lata skończyłam studia, podjęłam pracę, a on w tym samym miejscu, gorzej, bo bez stałej pracy i chęci szukania czuję, że marnuję swoje życie. Co robić? 2 Odpowiedź przez Cyngli 2015-02-07 21:41:02 Cyngli Gość Netkobiet Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieZastanowić się, za co kiedyś pokochałaś tego człowieka i spróbować w nim to się nie uda, to odejść. 3 Odpowiedź przez emka13 2015-02-07 22:13:42 emka13 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-07 Posty: 7 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieNie potrafię odnaleźć ze jak odejdę, zranię go bardzo. Po prostu złamię mu serce. Czy to w porządku? 4 Odpowiedź przez danzelwashin 2015-02-07 22:31:24 danzelwashin Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-29 Posty: 103 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieCzyżby stracił te wszystkie cechy, które miał? Czy może zakochałaś się w powierzchowności, a może to było jednak tylko zauroczenie, zwykła chemia? 5 Odpowiedź przez emka13 2015-02-07 22:37:02 emka13 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-07 Posty: 7 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieNie wiem, czy utracił. Zmienił się, odkąd poznałam go w wieku 18 lat. Pobraliśmy się gdy miałam lat 25, nie była więc to zwykła chemia tylko. 6 Odpowiedź przez Cyngli 2015-02-07 23:08:03 Cyngli Gość Netkobiet Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie emka13 napisał/a:Nie potrafię odnaleźć ze jak odejdę, zranię go bardzo. Po prostu złamię mu serce. Czy to w porządku?Nie, to nie jest w lepsze to, niż blokowanie go na prawdziwą miłość i szczęście. 7 Odpowiedź przez Margolinka 2015-02-07 23:27:30 Margolinka Redaktor Działu Miłość Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-02-05 Posty: 6,041 Wiek: lekko po trzydziestce ;) Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Emka, okazywanie chłodu, brak uczuć, brak pożądania, myśli o wyprowadzce o zmianie życia na inne (lepsze)...Czy to już nie wystarczający powód aby odejść? Czy to nie wystarczająca ilość zadanych "ran"? Już samo to nie jest w porządku. Oszukujesz i jego i samą siebie. Ranisz i jego i siebie. Jeśli nie chcesz bądź nie widzisz już szans na poprawę waszych relacji, to po co to ciągnąć? W taki sposób ani Ty ani on ani wasze dziecko nie będziecie szczęśliwi. Daj jemu szansę na kogoś, kto zobaczy w nim "swój ideał". A może Twoje odejście da mu kopa w tyłek i się ocknie w końcu...? Kto wie? Na pewno musisz coś zrobić. Decyzja należy do Ciebie. "Mądrego widać, głupiego słychać." 8 Odpowiedź przez doones 2015-02-07 23:34:21 doones Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-02-22 Posty: 127 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieTak musisz szukać stabilnosci finansowej,poszukać kogoś kto ma stabilne i ponad przecietne dochody ktoś kto zapewni Ci dostatnie życie bo to jest teraz wielką wartościa. A miłosć konczy sie z ostatnim zerem(bo ugotowac moze gosposia lub knajpa) :-) 9 Odpowiedź przez emka13 2015-02-07 23:43:24 emka13 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-07 Posty: 7 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie O co Ci chodzi z tymi dochodami, nie ale to ja chyba tylko dostrzegam ten brak uczuć i ten chłód, on naprawdę nie widzi potrzeby poprawy czegokolwiek. Tu już chyba kop w tyłek nic nie pomoże. Ciagle poruszam temat tego, ze ma znaleźć pracę, ogarnąć się, zainteresować czymkolwiek poza tą grą mi źle jest. 10 Odpowiedź przez paulo71 2015-02-08 00:04:33 paulo71 Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-12-12 Posty: 1,585 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie doones napisał/a:Tak musisz szukać stabilnosci finansowej,poszukać kogoś kto ma stabilne i ponad przecietne dochody ktoś kto zapewni Ci dostatnie życie bo to jest teraz wielką wartościa. A miłosć konczy sie z ostatnim zerem(bo ugotowac moze gosposia lub knajpa) :-)Natępna materialistka,która nic nie robi, tylko liczy na faceta. Jakie to w... jest . 11 Odpowiedź przez paulo71 2015-02-08 00:05:44 paulo71 Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-12-12 Posty: 1,585 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie emka13 napisał/a:O co Ci chodzi z tymi dochodami, nie ale to ja chyba tylko dostrzegam ten brak uczuć i ten chłód, on naprawdę nie widzi potrzeby poprawy czegokolwiek. Tu już chyba kop w tyłek nic nie pomoże. Ciagle poruszam temat tego, ze ma znaleźć pracę, ogarnąć się, zainteresować czymkolwiek poza tą grą mi źle jest uzależniony od papierosó i gier. Czyli inny alkocholik. 12 Odpowiedź przez lilianna90 2015-02-08 00:33:59 lilianna90 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-15 Posty: 817 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwiePytanie podstawowe. Czy poznałaś kogoś? 13 Odpowiedź przez Nektarynka53 2015-02-08 00:34:12 Ostatnio edytowany przez Nektarynka53 (2015-02-08 00:39:46) Nektarynka53 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-24 Posty: 2,165 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie paulo71 napisał/a:doones napisał/a:Tak musisz szukać stabilnosci finansowej,poszukać kogoś kto ma stabilne i ponad przecietne dochody ktoś kto zapewni Ci dostatnie życie bo to jest teraz wielką wartościa. A miłosć konczy sie z ostatnim zerem(bo ugotowac moze gosposia lub knajpa) :-)Natępna materialistka,która nic nie robi, tylko liczy na faceta. Jakie to w... jest .Co jak co, ale tego czytając pierwszy post wątku nie możesz Jej zarzucić. Nie wymaga od Niego dużo, naprawdę. Nawet szukała Mu pracy! Miał propozycje, ale nie poszedł bo?Ja pracuję, poświęcam czas na najbliższą rodzinę (męża i córki) oraz zainteresowania, dbam o dom i przyjaciół/rodzinę. Jakoś nie uważam tego za coś nadludzkiego. To nie są rzeczy nieosiągalne, jeśli się tego chce (!). 14 Odpowiedź przez Krwawe Kopytko 2015-02-08 00:41:57 Krwawe Kopytko Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-30 Posty: 139 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Ehhh, znam tą sytuację, aż za dobrze...Czemu jeszcze nie odeszłaś? Boisz się samotności, czy tego co ludzie powiedzą? Ja boję się samotności... 15 Odpowiedź przez Nektarynka53 2015-02-08 00:53:02 Nektarynka53 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-24 Posty: 2,165 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Krwawe Kopytko napisał/a:Ehhh, znam tą sytuację, aż za dobrze...Czemu jeszcze nie odeszłaś? Boisz się samotności, czy tego co ludzie powiedzą? Ja boję się samotności...Przecież w takim związku praktycznie już jest się osamotnionym? Nie możesz liczyć na wsparcie, omówienie problemów, dzień własnej słabości (a jesteśmy tylko ludźmi). Przecież gdyby autorka straciła pracę to co? Zero odpowiedzialności za rodzinę. Rozumiem aktualnie można długo szukać pracy (trzeba znaleźć się w dobrym miejscu o dobrym czasie), ale gdy ktoś się produkuje i podaje pod nos, a Mu się nie chce nawet pójść do pracodawcy!? 16 Odpowiedź przez Krwawe Kopytko 2015-02-08 01:16:32 Krwawe Kopytko Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-30 Posty: 139 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieZ jednej strony jest się osamotnionym, a z drugiej niby nie, bo zawsze jest ktoś, przynajmniej fizycznie obok Ciebie i mimo wielu wad, kocha Cię i jakoś Ci to okazuje. Znów wracanie do pustego domu, świadomość, że i tak nikt inny Cię nie zechce bo nie jesteś atrakcyjna (i tona innych kompleksów) potrafią skutecznie zatruć życie. Mój też nie pracował dwa lata, też grał w gry, też przejął rolę "kury domowej", ale wtedy miałam jeszcze jakieś uczucia. Teraz pracuje (moi znajomi mu załatwili pracę), ma przyzwoitą pensję i niby wszystko się zaczęło układać, ale... ja go już nie kocham. 17 Odpowiedź przez mohic 2015-02-08 01:47:22 Ostatnio edytowany przez mohic (2015-02-08 09:37:34) mohic O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-27 Posty: 60 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie emka13 napisał/a:Nie potrafię odnaleźć ze jak odejdę, zranię go bardzo. Po prostu złamię mu serce. Czy to w porządku?Tak, to w porządku. Więcej, to jedyne sensowne rozwiązanie teraz. Dla wszystkich. Nie wiem czemu w ogóle nie myślisz o tym ze swojej perspektywy, tylko z perspektywy drugiej strony. Tym bardziej, że to dla Ciebie seks jest karą. Przecież to samo w sobie jest już strasznie, nie wiem jak można tego nie widzieć, i się na coś takiego godzić. Trzeba troszczyć się o swoją psychikę, a nie rozwalać ją sobie czymś takim, miej jakiś szacunek do swojego życia. A Twój partner też nie jest święty, jeśli takich rzeczy nie zauważa albo mu nie przeszkadzają, każdy kto ma minimum empatii w sobie widzi jakie to względu jak do tego doszło, taką sytuację trzeba niezwłocznie przerwać, a czytając to wszystko nie widzę innej możliwości niż rozstanie. Żadne z Was nie traktuje jej z adekwatną do niej powagą, czyli jak znam życie to wszelkie próby "ratowania" będą tak naprawdę polegały na ciągnięciu tego chorego układu cojest teraz, Ty oczywiście nie zadbasz, nie zawalczysz o siebie, a jemu nie będzie się chciało tego zmienić. Poza tym jak miłość się z Twojej strony skończyła, to chyba nie ma już sposobu, żeby cudownie ją albo jak najszybciej się rozstańcie, albo chociaż zamieszkajcie osobno. To drugie wyjście jest dobre dla Ciebie, jeśli obawiasz się od razu bardziej radykalnych rozwiązań i ciągle masz nadzieję, że Wasz związek może się uzdrowić. To stwarza też dobre warunki do przemyślenia sobie wszystkiego na spokojnie, zobaczenia, czy lepiej jest razem czy osobno, czasem przestawienia priorytetów. I odetniesz się w ten sposób od tego co Cię najbardziej do tej pory niszczyło. No i przy tym rozwiązaniu łatwiej się obejść bez jakiś większych konfliktów. Akurat tej ostatniej sprawy nie uważam za istotną zaletę, ale może dla Ciebie ma to jakieś znaczenie. 18 Odpowiedź przez netmisiek 2015-02-08 10:03:41 netmisiek Net-facet Nieaktywny Zawód: handlowiec Zarejestrowany: 2014-08-04 Posty: 141 Wiek: 41 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Autorko, trafiłaś na zwykłego lenia, pijawkę i nieroba. On się dobrze w życiu ustawił i nie zmieni. Bo i po co? Ma dom, żonę (darmowy seks), dziecko i nic nie musi! Żyje sobie z dnia na dzień i tak jest mu dobrze. Jemu jest DOBRZE tak jak jest!Skoro go nie kochasz, skoro seks jest dla Ciebie karą, odejdź. Przejmujesz się jego biednym serduszkiem? Pomimo tego, że on Twoje ma w głębokim poważaniu? Czemu tak myślę? Jeśli facetowi zależy, to będzie stawał na rzęsach, zarywał zdrowie, nocki i nie wiem co jeszcze i walczył o swoje małżeństwo, o swoją kobietę, o to żeby razem coś budować. Powtórzę jeszcze raz. Masz w domu leniwego trolla, który ustawił się w życiu. Jest utrzymankiem własnej żony. Może robić to co lubi (grać) i nie musi za nic odpowiadać - wszystko na Twojej Twoje odejście złamie mu serce? Nie, Twoje odejście wytrąci go ze stabilnej pierzyny, którą teraz jest przykryty. To go bym odszedł i to od razu z rozwodem. Absolutne minimum to rozdzielność majątkowa. Nie wiesz co on może wymodzić, jak zostanie sam. Chcesz do końca życia spłacać jego kredyty i zobowiązania finansowe? 19 Odpowiedź przez Lexpar 2015-02-08 12:20:48 Ostatnio edytowany przez Lexpar (2015-02-08 12:21:25) Lexpar Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-03 Posty: 3,605 Wiek: Moja metryka ze starości jest wyblakła Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie doones napisał/a:Tak musisz szukać stabilnosci finansowej,poszukać kogoś kto ma stabilne i ponad przecietne dochody ktoś kto zapewni Ci dostatnie życie bo to jest teraz wielką wartościa. A miłosć konczy sie z ostatnim zerem(bo ugotowac moze gosposia lub knajpa) :-)Chłopaku, ale pieprzysz tak wygląda, że ona gada o zupie a ty o posty uważnie i wtedy zabieraj mowi jak " krowa na miedzy", że to ona utrzymuje dom, męża i ma stabilność finansową, więc o czym ty się? Czy jestem szczęśliwy a jaka jest definicja "szczęścia"? GG 3****4 20 Odpowiedź przez emka13 2015-02-08 15:43:30 emka13 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-07 Posty: 7 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Dziękuję za bardzo się boję samotności, a teraz jest tak, ze mimo wszystko jest ktoś obok, nawet mimo ze go nie kocham, fizycznie nie jestem sama. Ja go naprawdę nie kocham. Drażni mnie, irytuje jego osoba, a z drugiej strony mi go u psychologa, rozmawiałam o tym. Mówił mniej więcej to samo, co Wy tutaj. Rozmawiałam z bliską mi osobą o tym, która tez mi powiedziała, ze nie ma sensu tego ciągnąc, bo życie ma się skąd wziąć odwagę i odejść? Jeżeli bym się zdecydowała, chciałabym się wyprowadzić, a on by został w naszym mieszkaniu. To taka trudna decyzja. Nie chcę obudzić się za 5 lat i czuć to samo, co dziś, ani za 10 lat, ale nie chcę tez być sama. strasznie mi to leń jest. Rozdzielność majątkową mam od dwóch poznałam nikogo, w ogóle o tym nie mu to powiedziec? 21 Odpowiedź przez starr 2015-02-08 16:51:04 starr Net-Facet Nieaktywny Zawód: Bardzo poważny-2x, średni-1x Zarejestrowany: 2014-08-07 Posty: 3,521 Wiek: XXI Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie emka13 napisał/a:Dziękuję za bardzo się boję samotności, a teraz jest tak, ze mimo wszystko jest ktoś obok, nawet mimo ze go nie kocham, fizycznie nie jestem sama. Ja go naprawdę nie kocham. Drażni mnie, irytuje jego osoba, a z drugiej strony mi go u psychologa, rozmawiałam o tym. Mówił mniej więcej to samo, co Wy tutaj. Rozmawiałam z bliską mi osobą o tym, która tez mi powiedziała, ze nie ma sensu tego ciągnąc, bo życie ma się skąd wziąć odwagę i odejść? Jeżeli bym się zdecydowała, chciałabym się wyprowadzić, a on by został w naszym mieszkaniu. To taka trudna decyzja. Nie chcę obudzić się za 5 lat i czuć to samo, co dziś, ani za 10 lat, ale nie chcę tez być sama. strasznie mi to leń jest. Rozdzielność majątkową mam od dwóch poznałam nikogo, w ogóle o tym nie mu to powiedziec?Taki mały teścik zrób sobie. Weź dużą kartkę papieru, podziel kreską na dwie części. W nagłówku lewej części wpisz słowo "ZA", po prawej "PRZECIW" Głęboko się zastanów i wypunktuj w każdej części co skłania Ciebie do pozostania w tym związku, a co jest przeciw pozostawaniu. "Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los." Oscar Wilde gg: 12848803 22 Odpowiedź przez netmisiek 2015-02-08 18:24:44 netmisiek Net-facet Nieaktywny Zawód: handlowiec Zarejestrowany: 2014-08-04 Posty: 141 Wiek: 41 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie emka13 napisał/a:Tak, to leń jest. Rozdzielność majątkową mam od dwóch poznałam nikogo, w ogóle o tym nie mu to powiedziec?A musisz mu coś mówić? Skoro tak daleko sprawy u Ciebie zaszły, że już od dwóch lat masz rozdzielność majątkową, to po prostu wynajmij mieszkanie, załatw wszystkie formalności, wróć do siebie spakuj się i wyjdź z domu. Uważasz, że on zrozumie Twoje tłumaczenie? Że dotrą do niego Twoje argumenty? Załatw sprawę stawiając go przed faktem dokonanym. 23 Odpowiedź przez Sponi 2015-02-08 19:19:44 Sponi Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-23 Posty: 4,855 Wiek: 43 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Czy on się czegokolwiek domyśla? Wiesz... Twoich wewnętrznych rozterek? Hm... Sądząc po Twoim wpisie, to bardzo prawdopodobne, ale być może tez nie chce przyjąć tego do wiadomości. Emka.... Ty wiesz co masz zrobić prawda? Co powinnaś. Już w tej chwili jesteś wobec niego nieuczciwa. Przyznaj, nie myślałaś czasem, że chciałabyś, żeby znalazł sobie kogoś na boku? A problem rozwiązałby sie sam? Znamy siebie na tyle, na ile zostaliśmy sprawdzeni... 24 Odpowiedź przez Krwawe Kopytko 2015-02-08 23:37:09 Krwawe Kopytko Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-30 Posty: 139 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieDoskonale Cię rozumiem, wpakowałam się w takie samo bagno jak i Ty. Brak miłości z mojej strony, wpólne mieszkanie, życie, tyle, że u mnie bez dzieci. Mój też nie pracował dłuuuuuugo, 2 lata, ale wtedy jeszcze coś czułam, a teraz niby ma pracę, ale ja mam już wszystko w dupie i nie umiem się pozbierać do kupy. Była już raz sytuacja, że się rozstaliśmy, w czasie kiedy nie pracował, siedział tylko w domu i grał na kompie. W pewnym momencie powiedziałam sobie dość i wyrzuciłam go z domu. Mieliśmy przerwę ok 7-8 miesięcy. Na początku czułam się fantastycznie, czułam wolność, ulgę... Ale miesiące mijały, a moje nastawienie było coraz gorsze - doskwierała mi samotność, nie odczuwałam ŻADNEGO zainteresowania ze strony innych facetów, dopadały mnie myśli, że już nikt inny mnie nie zechce bo nie jestem wystarczająco ładna, mądra i interesująca.. Z zazdrością patrzyłam na moje koleżanki, już mężatki, matki, zakochane w swoich partnerach, układające sobie z nimi wspólne życie. I stało się. Zgodziłam się na powrót. Pomyślałam, że lepszy taki facet niż ta cholerna samotność, wiecznie dręczące mnie pytania ze strony rodziny i przyjaciół o ślub, partnera. Dobijała mnie myśl o staropanieństwie, wizja, że zestarzeję się w samotności, że nie będę mieć dzieci nigdy, że nawet jak kogoś poznam jakimś cudem to teraz moi rówieśnicy to albo będa rozwodnicy (zakładając, że trafię na wolnego faceta, a nie na żonatego, ukrywającego stan cywilny), albo już będą mieć swoje dzieciaki. I ta myśl popchnęła mnie do powrotu do faceta, którego nie kocham. Co najbardziej poyebane to to, że znów się męczę w związku z nim. Unikam zbliżeń jak ognia, bo... jest to dla mnie nieprzyjemne, wkurza mnie on, jego charakter i postępowanie, momentami mam ochotę go zabić, a jednak kiedy zbieram się do ponownego rozstania to przypominam sobie ten okres 8 miesięcy, kiedy nie byliśmy razem, jak było beznadziejnie, jaka byłam samotna, nadal mam świadomość, że nikt inny nie będzie mnie chciał i te myśli terroryzują mnie tak bardzo, że nie umiem odejść i trwam w tym ścierwie.. Ehhh. 25 Odpowiedź przez starr 2015-02-09 01:23:25 starr Net-Facet Nieaktywny Zawód: Bardzo poważny-2x, średni-1x Zarejestrowany: 2014-08-07 Posty: 3,521 Wiek: XXI Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Krwawe Kopytko napisał/a:Doskonale Cię rozumiem, wpakowałam się w takie samo bagno jak i Ty. Brak miłości z mojej strony, wpólne mieszkanie, życie, tyle, że u mnie bez dzieci. Mój też nie pracował dłuuuuuugo, 2 lata, ale wtedy jeszcze coś czułam, a teraz niby ma pracę, ale ja mam już wszystko w dupie i nie umiem się pozbierać do kupy. Była już raz sytuacja, że się rozstaliśmy, w czasie kiedy nie pracował, siedział tylko w domu i grał na kompie. W pewnym momencie powiedziałam sobie dość i wyrzuciłam go z domu. Mieliśmy przerwę ok 7-8 miesięcy. Na początku czułam się fantastycznie, czułam wolność, ulgę... Ale miesiące mijały, a moje nastawienie było coraz gorsze - doskwierała mi samotność, nie odczuwałam ŻADNEGO zainteresowania ze strony innych facetów, dopadały mnie myśli, że już nikt inny mnie nie zechce bo nie jestem wystarczająco ładna, mądra i interesująca.. Z zazdrością patrzyłam na moje koleżanki, już mężatki, matki, zakochane w swoich partnerach, układające sobie z nimi wspólne życie. I stało się. Zgodziłam się na powrót. Pomyślałam, że lepszy taki facet niż ta cholerna samotność, wiecznie dręczące mnie pytania ze strony rodziny i przyjaciół o ślub, partnera. Dobijała mnie myśl o staropanieństwie, wizja, że zestarzeję się w samotności, że nie będę mieć dzieci nigdy, że nawet jak kogoś poznam jakimś cudem to teraz moi rówieśnicy to albo będa rozwodnicy (zakładając, że trafię na wolnego faceta, a nie na żonatego, ukrywającego stan cywilny), albo już będą mieć swoje dzieciaki. I ta myśl popchnęła mnie do powrotu do faceta, którego nie kocham. Co najbardziej poyebane to to, że znów się męczę w związku z nim. Unikam zbliżeń jak ognia, bo... jest to dla mnie nieprzyjemne, wkurza mnie on, jego charakter i postępowanie, momentami mam ochotę go zabić, a jednak kiedy zbieram się do ponownego rozstania to przypominam sobie ten okres 8 miesięcy, kiedy nie byliśmy razem, jak było beznadziejnie, jaka byłam samotna, nadal mam świadomość, że nikt inny nie będzie mnie chciał i te myśli terroryzują mnie tak bardzo, że nie umiem odejść i trwam w tym ścierwie.. wątku "Dziwne rozstanie... ? 2014-12-29 17:23:55" Napisałaś, że Jesteś samotna... Czyli wystarczył Ci miesiąc żeby wrócić do punktu wyjścia? Przecież to co teraz robisz, to nawet nie jest masochizm... to marazm. Tobie też zalecę test...Weź dużą kartkę papieru, podziel kreską na dwie części. W nagłówku lewej części wpisz słowo "ZA", po prawej "PRZECIW" Głęboko się zastanów i wypunktuj w każdej części co skłania Ciebie do pozostania w tym związku, a co jest przeciw pozostawaniu. "Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los." Oscar Wilde gg: 12848803 26 Odpowiedź przez adriannaE3 2015-02-09 01:38:24 adriannaE3 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-09 Posty: 1 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieJa za to nie rozumiem Ciebie wcale. Mogłabym starać się zrozumieć Twoją sytuację gdyby twój "mąż" był alkoholikiem, gdyby bił Ciebie lub dziecko. Ale jego największą przewiną jest to że Ciebie kocha. Pewnie za bardzo. Swoją drogą gdyby odwrócić całą sytuację i gdybyś to Ty była na Jego miejscu, wielu by powiedziało co za wspaniała żona, dba o dom, gotuje, troszczy się o dziecko, sama potrafi wiele rzeczy zrobić i jeszcze na dodatek ... bardzo kocha męża. Słowo mąż dałam w cudzysłów ponieważ chyba niewiele już ono dla Ciebie znaczy, pewnie tyle co i przysięga małżeńska. Wszystko to pokazuje jakim balastem jest dzisiaj odpowiedzialność za drugiego bliskiego człowieka. Abstrahując od Twojego przypadku tak właśnie w rzeczywistości wygląda równouprawnienie o które niektóre panie tak gorliwie to mąż zajmuje się domem jest leniem, pasożytem etc. w drugą stronę jak widać to niedziałaZamiast szukać rad na forum wśród obcych ludzi, lepiej szczerze Porozmawiaj ze swoim mężem, który jest zapewne gdzieś obok Ciebie i którego to najbardziej dotyczy. 27 Odpowiedź przez matyldaa 2015-02-09 02:49:00 matyldaa Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-05 Posty: 10 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwiePrzypominasz mi pewną znajomą, która miała męża lenia Ona go utrzymywała latami kiedyś w przypływie szczerości powiedziała mi że jej nie pociąga, bo jest taki kapeć jak Go określiła i że marzy się jej zaradny kochanek. No cóż finał tej historii jest dość zaskakujący bo w ich życiu po jakimś czasie pojawiło się dziecko i te "ciepłe kluchy" znalazło sobie stałą pracę i wniósł sprawę o rozwód, przeistoczył się w okrutnego macho który zostawia żonę i dziecko, cóż wychodzi na to że poniekąd przez zemścił się za takie poniżanie Go latami przez żonę, skąd wiesz kim Twój mąż jest tak naprawdę? kiedyś możesz się ciężko zdziwić jak Twój mąż za te lata poniżania wywinie Ci numer o jakim nawet nie śniłaś. 28 Odpowiedź przez Doonna 2015-02-09 03:51:32 Doonna Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-07 Posty: 1,233 Wiek: Przyzwoity :) Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie paulo71 napisał/a:doones napisał/a:Tak musisz szukać stabilnosci finansowej,poszukać kogoś kto ma stabilne i ponad przecietne dochody ktoś kto zapewni Ci dostatnie życie bo to jest teraz wielką wartościa. A miłosć konczy sie z ostatnim zerem(bo ugotowac moze gosposia lub knajpa) :-)Natępna materialistka,która nic nie robi, tylko liczy na faceta. Jakie to w... jest .doones, cos slabiutko zrozumiales problem. Proponuje zabierac glos, gdy sie jest zapoznany z tematem, przynajmniej nie zrobi sie z siebie do Paulo71 to niestety juz sie dokonalo Krwawe kopytko, dlaczego myslisz, ze musisz byc sama?Jest wiele ludzi w takiej sytuacji, mozna znalezc przyjaciol, nawet zamieszkac z kims samotnym. Wiem, ze to nie to samo co mezczyzna, ale siedzac z tym typem blokujesz sie na nowa milosc ktora bys mogla kiedys odnalezc. To ze nie masz dzieci potraktuj jako plus w Twojej sytuacji, masz szanse na wszystko, na zaczecie wszystkiego od nowa Emka ja Cie bardzo dobrze 5 lat z nienawiscia do meza, ciagnelam to bo myslalam ze moze byc gorzej, dzieci troje, maz kocha, zlota raczka, pomaga a w internecie tez lubil posiedziec - panienki moglam na niego patrzec i pozniej nawet na siebie sie tego co bedzie, mimo to ,ze czulam sie lepiej kiedy go nie bylo, a kazdy kontakt z nim doprowadzal mnie do chcial odejsc i naprawde zmienil sie na super faceta, ale moje dobre uczucia nie powrocily i tak naprawde odzylam bez niego. Poczulam, jak przybita bylam tym malzenstwem, jak bardzo bylam nieszczesliwa i nareszcie przypomnialam sobie jaka naprawde jestem, ile we mnie ukrywalo sie Ci powodzenia i podjecia dobrych, przemyslanych decyzji 29 Odpowiedź przez mohic 2015-02-09 04:09:03 mohic O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-27 Posty: 60 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Doonna napisał/a:ciagnelam to bo myslalam ze moze byc gorzej,Tylko że nawet jeśli naprawdę może być gorzej, to przecież nie jest to żaden argument za czymkolwiek. Ważne jest przecież tylko to, czy związek jest szczęśliwy, więc takie równanie jest bez sensu i niczemu nie to super, że udało Ci się z tego uwolnić. Jeszcze lepiej, że tak mocno odczułaś różnicę na plus, że odżyłaś, jak sama napisałaś, i jak odzyskałaś radość życia. To strasznie, jak bardzo nieudany związek odziera z tego stronę, która się w nim męczy. Okropne jest przekonanie, że na nic więcej się nie zasługuje, tym bardziej gdy się cierpi nie ze swojej winy, tylko partnera, który wcześniej krzywdził. Dobrze że masz już to za sobą. 30 Odpowiedź przez mohic 2015-02-09 04:42:36 mohic O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-27 Posty: 60 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie emka13 napisał/a:Byłam u psychologa, rozmawiałam o tym. Mówił mniej więcej to samo, co Wy tutaj. Rozmawiałam z bliską mi osobą o tym, która tez mi powiedziała, ze nie ma sensu tego ciągnąc, bo życie ma się mnie to nie dziwi?Odwaga jest w Tobie, musisz ją w sobie znaleźć. Musisz CHCIEĆ ją w sobie to by nie było fajne obudzić się za 5 lat, a nawet za rok, w tym samym miejscu. W takim razie nie dopuść do tego. Ale mówisz też, że nie chcesz być sama. Dlaczego, czego się obawiasz?Chyba nie do końca wiesz czego chcesz. To zastanów się nad tym mocno, aż do czegoś konkretnego dojdziesz, na coś się zdecyduj. 31 Odpowiedź przez Błękitna Dama 2015-02-09 12:31:25 Błękitna Dama Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zawód: technik reklamy Zarejestrowany: 2012-07-18 Posty: 15 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Witaj Emka:)Jestem jak Ty..to samo!!!, tylko u mnie jeszcze Ci jak to wygląda teraz kiedy już otworzyły mi się oczy...podjęłam decyzje i je masakra, pozwoliłam się doprowadzić do stanu głębokiej depresji, ze szczęśliwej kobietki stałam się kurą domową bez przyjaciół, znajomych, z zerowym poczuciem wartości, ze sztucznym uśmiechem na twarzy..nikt nie wiedział o moich problemach nawet najbliżsi, było mi wstyd...oszukiwałam sama siebie aż pękłam i się rozsypałam......i wtedy stało się coś co mnie zaskoczyło...znalazłam w sobie siłę, jakby mnie ktoś w tyłek kopnął, zrozumiałam że się NIE UDAŁO i muszę to skończyć bo mam dwoje cudownych dzieci dla których muszę się był dopiero początek...wyniosłam się z łóżka ale bałam się powiedzieć że chcę odejść, w końcu powiedziałam, to że go już nie kocham też. Zaczęły się podejrzenia o kochanków...było jak w filmie: szczucie, śledzenie, grzebanie w telefonie, podsłuchy, nagrywanie...wyliczanie z każdej minuty, grożenie śmiercią mnie, potem że się zabije, próby samobójcze...masakra....niczego nie znalazł bo nikogo nie ma....Jestem po pierwszej sprawie rozwodowej, czekam na drugą................nie jestem z kamienia, do dziś mam chwile zwątpienia, żal mi go, czuję się winna...bo to ja chcę odejść a on przecież mnie "kocha".....trudno to opisać...nie wiem jak to będzie ale myślę Tobie Emka życzę siły i wsłuchania się w siebie bo to Twoje życie i to Ty masz sobie kiedyś powiedzieć -nie żałuję, jestem szczęśliwa:) 32 Odpowiedź przez Aniaa34 2015-02-09 13:39:08 Aniaa34 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-12 Posty: 700 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie adriannaE3 napisał/a:Ja za to nie rozumiem Ciebie wcale. Mogłabym starać się zrozumieć Twoją sytuację gdyby twój "mąż" był alkoholikiem, gdyby bił Ciebie lub tak, jakby Emka dostała w pierd..l to by miała jakieś wytłumaczenie. A jakby jeszcze dziecko było katowane, toż to piękne by było. Wtedy Emka mogłaby iść po rozwód. Ale ona ma takie marne powody, takie głupie, takie małostkowe. Bo tylko bicie czy inne nałogi mogą usprawiedliwić odejście. Choć dla niektórych kobiet nawet to nie jest wystarczające. A że boli w środku, a nie na zewnątrz... Nie można się zmusić do miłości, nie można się kochać z kimś do kogo nie czuje się NIC. Ten chłód emocjonalny ten brak zainteresowania też boli. Fakt, że ciągnie się samemu wózek przez życie ciąży. Ciąży do czasu aż się powie dość. I Emka jest chyba właśnie w tym momencie. Emka mam nadzieję, że znajdziesz w sobie dość siły by się przemóc. Może chwilowa separacja by ci pomogła spojrzeć na sprawę z dystansu? 33 Odpowiedź przez emka13 2015-02-09 21:02:53 Ostatnio edytowany przez emka13 (2015-02-09 21:07:25) emka13 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-07 Posty: 7 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Czytam i czytam, co piszecie. Wspomniany został alkohol. Mój mąż pił za dużo, przestał dwa lata temu. Nie napisałam o tym, bo w zasadzie nie dlatego nie chcę z nim teraz być (co nie znaczy ze gdzieś tam z tyłu głowy nie kołacze mi się myśl, że mógłby zacząć pić).Dzis z nim porozmawiałam. Nadal nie potrafię powiedzieć: nie chce z toba być, bo nie kocham cie, ale powiedziałam, ze nie jestem w stanie wytrzymać dłużej w tej sytuacji, że bez przerwy jest coś nie tak, że między nami sciana wyrosła i że postanowiłam sie wyprowadzić z mieszkania. Nie był zdziwiony bardzo, pytał tylko to co ma zrobic, czy pójśc się naprawde męczy już to jego siedzenie w domu, brak tej cholernej pracy, a jeszcze gorzej ten cholerny brak jakiejkolwiek chęci na zmane czegokolwiek i mu to też powiedziałam dzisiaj. Ogólnie padło dużo słów. Wyszło na to, ze jestem winna ja. A potem powiedział, ze wiele jest przecież małzeństw, które zyją ze sobą pomimo że tak naprawdę woleliby być osobno i on nie wie, dlaczego my tak nie końcu on powiedział, ze się wyprowadzi. To mnie zaskoczyło. Nie wiem, co dalej. Pewnie źle to wszystko całkiem Dama.. silna jesteś, zazdroszczę Ci tej siły. W którym momencie postanowiłaś, że masz dośc i powiedziałaś definitywnie: tak, od dziś się tym zajmę?Ja czuję się winna, bo on mnie kocha, bo zostałby owszem, przyszło mi do głowy, że jakby sobie kogoś znalazł.. ale nie ma opcji. Po prostu w to nie wierzę, nie w jego się nie dotykamy. On czasem podejdzie mnie przytuli, ale ja nie chcę. Nie pamiętam, kiedy go ostatnio całowałam bo pojawiło sie parę wpisów mówiących, ze źle robię, ze przysięga małżeńska niewiele dla mnie znaczy, a mąż który zajmuje się domem, nazwany został przeze mnie leniem. 5 lat bez pracy, 5 lat w domu to dużo, nawet pomimo tego, ze ugotował i odkurzył. 34 Odpowiedź przez netmisiek 2015-02-09 21:26:35 netmisiek Net-facet Nieaktywny Zawód: handlowiec Zarejestrowany: 2014-08-04 Posty: 141 Wiek: 41 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieFiu, fiu. I do tego emocjonalny szantaż. Pięknie z jego strony. Roboty sobie poszukać nie może ale wieszać się, to pierwszy? Wyrazy współczucia, prędko się od tego emocjonalnego wampira nie uwolnisz... 35 Odpowiedź przez Błękitna Dama 2015-02-09 23:44:45 Błękitna Dama Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zawód: technik reklamy Zarejestrowany: 2012-07-18 Posty: 15 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Czuję identycznie jak Ty.....tak samo to przeżywam. Kiedy postanowiłam?...to był moment którego nie zapomnę..mąż w "ciągu" a ja już nie widziałam sensu w życiu, w niczym......popłakałam się któregoś wieczoru patrząc w okno...byłam wściekła na siebie, na cały świat.....zrozumiałam wtedy że on się NIE ZMIENI. Po prostu! powiedziałam sobie przy tym oknie - głośno do siebie że to koniec....jak odeszłam z łoża to uwolniłam się od niego psychicznie....dużo rozmyślałam a to co później wyprawiał i do czego okazał się zdolny wprawiało mnie w kolejne szoki...Zapomniałam napisać co jest zdumiewające: tak mnie kocha, zrobi dla mnie wszystko, umiera dla mnie, nie ma opcji żeby zaznał szczęścia z inną czego mu życzę - ale pracy nie znalazł!!!!!!!!!!!!!!!Oczywiście jestem wszystkiemu winna, jestem do wyprowadzki też był epizod: wyprowadził się po czym za niedługo wprowadził chociaż nie chciałam ale jak stwierdził g....go to obchodzi..Moja historia jest naprawdę długa...ja to złe staram się usuwać z głowy...mam tak mało czasu,dzieci,praca,obowiązki ale.... mam też tyle planów....cieszę się myśląc o przyszłości:) Powiem Ci że siłę musisz znaleźć w sobie...myśl o sobie dobrze, czytaj dużo, jest tyle fajnych psychologicznych książek, artykułów...trzymam kciuki za Ciebie i siebie:) 36 Odpowiedź przez Lala1234 2015-02-09 23:51:51 Lala1234 Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-06-01 Posty: 451 Wiek: 31 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Krwawe Kopytko napisał/a:Doskonale Cię rozumiem, wpakowałam się w takie samo bagno jak i Ty. Brak miłości z mojej strony, wpólne mieszkanie, życie, tyle, że u mnie bez dzieci. Mój też nie pracował dłuuuuuugo, 2 lata, ale wtedy jeszcze coś czułam, a teraz niby ma pracę, ale ja mam już wszystko w dupie i nie umiem się pozbierać do kupy. Była już raz sytuacja, że się rozstaliśmy, w czasie kiedy nie pracował, siedział tylko w domu i grał na kompie. W pewnym momencie powiedziałam sobie dość i wyrzuciłam go z domu. Mieliśmy przerwę ok 7-8 miesięcy. Na początku czułam się fantastycznie, czułam wolność, ulgę... Ale miesiące mijały, a moje nastawienie było coraz gorsze - doskwierała mi samotność, nie odczuwałam ŻADNEGO zainteresowania ze strony innych facetów, dopadały mnie myśli, że już nikt inny mnie nie zechce bo nie jestem wystarczająco ładna, mądra i interesująca.. Z zazdrością patrzyłam na moje koleżanki, już mężatki, matki, zakochane w swoich partnerach, układające sobie z nimi wspólne życie. I stało się. Zgodziłam się na powrót. Pomyślałam, że lepszy taki facet niż ta cholerna samotność, wiecznie dręczące mnie pytania ze strony rodziny i przyjaciół o ślub, partnera. Dobijała mnie myśl o staropanieństwie, wizja, że zestarzeję się w samotności, że nie będę mieć dzieci nigdy, że nawet jak kogoś poznam jakimś cudem to teraz moi rówieśnicy to albo będa rozwodnicy (zakładając, że trafię na wolnego faceta, a nie na żonatego, ukrywającego stan cywilny), albo już będą mieć swoje dzieciaki. I ta myśl popchnęła mnie do powrotu do faceta, którego nie kocham. Co najbardziej poyebane to to, że znów się męczę w związku z nim. Unikam zbliżeń jak ognia, bo... jest to dla mnie nieprzyjemne, wkurza mnie on, jego charakter i postępowanie, momentami mam ochotę go zabić, a jednak kiedy zbieram się do ponownego rozstania to przypominam sobie ten okres 8 miesięcy, kiedy nie byliśmy razem, jak było beznadziejnie, jaka byłam samotna, nadal mam świadomość, że nikt inny nie będzie mnie chciał i te myśli terroryzują mnie tak bardzo, że nie umiem odejść i trwam w tym ścierwie.. mnie poruszyło to szczere wyznanie. Ile masz lat? Gdzie mieszkasz? "Jeśli coś się dzieje ze mną zawsze dzieje się na pewno, więc to co było jest spełnione błądzę tylko w jedną stronę..." 37 Odpowiedź przez Krwawe Kopytko 2015-02-09 23:55:30 Ostatnio edytowany przez Krwawe Kopytko (2015-02-10 00:00:28) Krwawe Kopytko Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-30 Posty: 139 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieMoże nie zabrzmi to najszczęśliwiej, ale miałaś o tyle łatwiej, że mąż traktował Cię źle. Mój nagle się stara, kocha, nieba by przychylił i pracuje i plany snuje i och i ach, cud miód malina. To rozstanie nim wstrząsnęło, zmienił się, nie w 100%, ale jednak. A ja po prostu nie czuję nic.. Tzn, czasem mi się zdarzy poczuć sympatię, ale kiedy on próbuje inicjować zbliżenia, etc to ogarnia mnie ogromna niechęć. Lubię spędzać z nim czas wolny (chociaż mam go bardzo mało i może dlatego jeszcze nie oszalałam), a za chwilę się wściekam, bo zrobi coś nie tak, bo zachowa się prostacko (niestety z byle powodu potrafi być chamski, wulgarny i opryskliwy), co jednak zdarza się dużo rzadziej niż kiedyś, jednak wiem, że to nie miłość, to jak mieszkanie z przyjacielem, którego czasem mam dość. To chore. Nie potrafię go zostawić bo jest, bo mówi, że kocha. I ten strach przed samotnością jest tak przeogromny, że zżera mnie od środka. Jestem pełna skrajności. Pewnie powinnam iść do psychologa.. ale nawet nie mam kiedy.. pracuję na 1,5 etatu i jeszcze dorabiam poza dwoma pracami. Porażka.. 38 Odpowiedź przez Lala1234 2015-02-10 00:02:40 Lala1234 Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-06-01 Posty: 451 Wiek: 31 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Krwawe Kopytko napisał/a:Może nie zabrzmi to najszczęśliwiej, ale miałaś o tyle łatwiej, że mąż traktował Cię źle. Mój nagle się stara, kocha, nieba by przychylił i pracuje i plany snuje i och i ach, cud miód malina. To rozstanie nim wstrząsnęło, zmienił się. A ja po prostu nie czuję nic.. Tzn, czasem mi się zdarzy poczuć sympatię, ale kiedy on próbuje inicjować zbliżenia, etc to ogarnia mnie ogromna niechęć. Lubię spędzać z nim czas wolny (chociaż mam go bardzo mało i może dlatego jeszcze nie oszalałam), ale wiem, że to nie miłość, to jak mieszkanie z przyjacielem. Nie potrafię go zostawić bo jest dobry, może jakby znów zaczął mnie źle traktować (jak za czasów, kiedy jeszcze coś czułam do niego - o ironio!) To byłoby mi łatwiej. Mimo to strach przed samotnością jest tak przeogromny, że zżera mnie od środka. Pewnie powinnam iść do psychologa.. ale nawet nie mam kiedy.. pracuję na 1,5 etatu i jeszcze dorabiam poza dwoma pracami. Porażka..Pisałaś, że już byłaś sama przez 7-8 miesięcy. Pewnie nie zerwaliście kontaktu i to był błąd. Ja też PANICZNIE bałam się samotności, to był, jak się głębiej zastanowić, podstawowy powód, dlaczego nie odeszłam od męża, który traktował mnie przez kilka lat jak powietrze. Koniec końców jednak jestem sama i tak, to jest straszne. Ale skoro już się stało to "straszne" to jakiż sens byłby np. dla mnie wejść w jakąś bylejaką relację? Czy dla Ciebie - wracać? Nie rozumiem tego do końca... Podejrzewam, że nie była to "prawdziwa" samotność tylko ON był cały czas w tzw. "odwodzie", na wszelki wypadek... Był wyjściem awaryjnym, a więc nie było prawdziwej samotności, czy mam rację? "Jeśli coś się dzieje ze mną zawsze dzieje się na pewno, więc to co było jest spełnione błądzę tylko w jedną stronę..." 39 Odpowiedź przez panibaronowa 2015-02-10 00:06:06 panibaronowa Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-01 Posty: 920 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie A mi się trochę wydaje, może się mylę, że facet to musi być facet, musi w jakimś stopniu imponować swojej kobiecie. Niekoniecznie musi być od razu jakimś supermacho, ale taki kapeć, co cały czas siedzi w domu i niczego oprócz petów i gier od życia nie chce, to nieatrakcyjny typ, że ojej. Żyjesz ze swoją gosposią. Masz dopiero 34 lata, to tyle, co ja, a ja czuję się całkiem młodo Kopytko, też tak miałam, żyłam ze swoim kumplem, który nie potrafił zabić komara, a że w naszym małżeństwie jest grubo nie tak, zorientowałam się, jak usłyszałam, że mówię - kochanie, podłączyłam pralkę, możesz nastawić pranie. Zaraz, zaraz, chwilleczkę! Owszem, chodził do swojej nudnej pracy, ale był takim kapciorem śmierdzącym, że myślałam, że go obrzygam. I siedział przed tym kompem, bezwiednie dłubiąc w nosie. No dramat. Musiałam odejść, ale dałam temu małżeństwu 10 lat i 30 kilo plus depresja. Nie polecam!!! ciasto pieniądz. 40 Odpowiedź przez Krwawe Kopytko 2015-02-10 00:13:18 Krwawe Kopytko Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-30 Posty: 139 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieWłaśnie nie. On odzywał się po rozstaniu jakiś miesiąc, codziennie non-stop. Czasem go ignorowałam, czasem pisałam dosadnie, że to koniec i nic z tego nie będzie. On odpuścił po miesiącu. Ja czułam wtedy ulgę, czułam się wolna i silna, czułam, że świat jest u moich stóp. Ale czas mijał, a ja, mimo że aktywnie zajmująca się sportem, z nową fryzurą i ciuchami, na które mogłam sobie pozwolić, kiedy on nie obciążał mnie już finansowo. Z gronem znajomych, z którym odnowiłam relację, czułam się z każdym dniem gorzej. Nie było zainteresowania ze strony innych facetów, na spotkaniach towarzyskich pojawiały się pary, nawet małżeństwa - oczywiście wszystkie szczęśliwe i uśmiechnięte. Zarejestrowałam się na portalach randkowych.. Niestety, albo miałam pecha, że trafiałam na jakichś popaprańców, ewentualnie mężczyzn szukających klina (od kilku tygodni do miesiąca po rozstaniu), albo na zajętych szukających rozrywki, albo ze mną jest coś nie tak. Nie ograniczałam się do jednego serwisu, korzystałam z 3, w tym z jednego płatnego, o wyższym poziomie selekcji i... nic, sumarycznie ok 25-30 spotkań i... nic. Czas mijał, a ja stawałam się coraz bardziej nieszczęśliwa. Wszystkim dookoła się układało tylko mi nie. I wtedy on się odezwał, po takim czasie, po prostu napisał "cześć co u Ciebie słychać?" od słowa do słowa i wróciliśmy do siebie. I tako oto teraz trwamy razem.. Mam wrażenie, że po rozstaniu byłam jak zapałka - szybko się rozpaliłam płomieniem nadziei i radości i tak samo szybko zgasłam. Nie wiem czemu tak się stało i co się ze mną dzieje.. 41 Odpowiedź przez panibaronowa 2015-02-10 00:19:59 panibaronowa Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-01 Posty: 920 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Bo te włosy robiłaś dla jakiegoś potencjalnego nowego faceta, ciągle przeglądałaś się w lustrze szczęścia innych par. Tak Ci się wydawało, wszyscy tacy szczęśliwi dookoła, tylko ja, biedna, nie. A więc coś ze mną nie tak. No i pognałaś spowrotem do wygodnego, znanego sobie, ciepełka. Nie umiesz być sama, drogie Kopytko? ciasto pieniądz. 42 Odpowiedź przez Krwawe Kopytko 2015-02-10 00:24:55 Krwawe Kopytko Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-30 Posty: 139 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieWygląda na to, że nie. Nawet ostatnio o tym myślałam. Tylko co z tym zrobić? 43 Odpowiedź przez panibaronowa 2015-02-10 00:34:50 panibaronowa Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-01 Posty: 920 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Też tak miałam, panicznie bałam się być sama. Nawet jak byłam sama w domu, to dzwoniłam do kogoś, bo nie mogłam wytrzymać w samotności. A to bardzo ważna umiejętność, którą trzeba posiąść, pokonując lęk. Odnaleźć się w ciszy. Iść do knajpy na randkę z samą sobą i nie chować się za telefonem. Trzeba sobie zdać sprawę, że ta panika związana z tym, że "wszyscy są szczęśliwi, tylko nie ja", to bzdura. Jakby tak pociągnąć za język, to co adres, to mroczny sekret. Potwierdzenia swojej wartości należy szukać w sobie, a nie w akceptacji z czyjejś strony. Trzeba sobie powiedzieć głośno i wyraźnie: dam sobie radę sama, i zostać swoim najlepszym przyjacielem. ciasto pieniądz. 44 Odpowiedź przez Lala1234 2015-02-10 09:20:19 Lala1234 Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-06-01 Posty: 451 Wiek: 31 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie panibaronowa napisał/a:Też tak miałam, panicznie bałam się być sama. Nawet jak byłam sama w domu, to dzwoniłam do kogoś, bo nie mogłam wytrzymać w samotności. A to bardzo ważna umiejętność, którą trzeba posiąść, pokonując lęk. Odnaleźć się w ciszy. Iść do knajpy na randkę z samą sobą i nie chować się za telefonem. Trzeba sobie zdać sprawę, że ta panika związana z tym, że "wszyscy są szczęśliwi, tylko nie ja", to bzdura. Jakby tak pociągnąć za język, to co adres, to mroczny sekret. Potwierdzenia swojej wartości należy szukać w sobie, a nie w akceptacji z czyjejś strony. Trzeba sobie powiedzieć głośno i wyraźnie: dam sobie radę sama, i zostać swoim najlepszym jest to, że to jest prawda. "Jeśli coś się dzieje ze mną zawsze dzieje się na pewno, więc to co było jest spełnione błądzę tylko w jedną stronę..." 45 Odpowiedź przez maniek_z_maniek 2015-02-10 10:40:35 maniek_z_maniek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-06 Posty: 3,299 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie emka13 napisał/a:Nie wiem, czy utracił. Zmienił się, odkąd poznałam go w wieku 18 lat. Pobraliśmy się gdy miałam lat 25, nie była więc to zwykła chemia co? Wyrachowanie? Przykład wieloletniego oszustwa w kwestii uczuc do partnera kiedy byłoby jakos gdyby jednak zarabial i zycie "było by na poziomie"? Veritas in omnem partem sui eadem est 46 Odpowiedź przez Niebieska1980 2015-02-10 15:38:37 Niebieska1980 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-12-26 Posty: 19 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Myślę, że masz spory problem. Przeczytałam uważnie Twój list i jest coś czego pewnie zazdrości Ci pół kobiet tego forum -Twój mąż to jak określiłaś "złota rączka". Rewelacja bo teraz połowa facetów gniazdka nie umie przykręcić:) Doceń trochę, że chociaż umie wszystko zrobić to nie szuka stałej pracy bo tacy ludzie w dzisiejszych czasach są bardziej potrzebni niż "garniturowcy".Przemyśl wszystko i spróbuj jakoś go zmienić, skoro Cię kocha -może podejmie próbę by się zmienić (dla Ciebie). 47 Odpowiedź przez emka13 2015-02-10 22:55:10 emka13 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-07 Posty: 7 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Niebieska1980 napisał/a:Myślę, że masz spory problem. Przeczytałam uważnie Twój list i jest coś czego pewnie zazdrości Ci pół kobiet tego forum -Twój mąż to jak określiłaś "złota rączka". Rewelacja bo teraz połowa facetów gniazdka nie umie przykręcić:) Doceń trochę, że chociaż umie wszystko zrobić to nie szuka stałej pracy bo tacy ludzie w dzisiejszych czasach są bardziej potrzebni niż "garniturowcy".Przemyśl wszystko i spróbuj jakoś go zmienić, skoro Cię kocha -może podejmie próbę by się zmienić (dla Ciebie).Ale dlaczego to ja mam go zmieniać? Nawet to ja mojej głowie? Nie rozumiem. Dlaczego sam nie zobaczył do tej pory takiej potrzeby? Owszem, umie gniazdko przykręcić, ale tylko wtedy to zrobi, jak ja marudzę przez 2 miesiące o to gniazdko, a potem w sklepie przypomnę, ze trzeba kupić i dam na to kasę. To tak na to samo powiedziała moja bliska koleżanka, której się zwierzyłam. powiedziała, ze kobieta potrzebuje po prostu mężczyzny w domu, cokolwiek ten termin oznacza. Pewnie dla każdego co innego, ale jakiś wspólny mianownik zawsze jest. 48 Odpowiedź przez panibaronowa 2015-02-10 23:40:59 panibaronowa Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-01 Posty: 920 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie nie możesz godzić się na beznadziejnego forda z przeceny, tylko dlatego, że niewiele pali i wchodzi mu dwójka!Nie wiem, ile masz lat, ale na pewno mniej ode mnie, kiedy płacząc usiadłam na łóżku i stwierdziłam: albo to małżeństwo mnie zniszczy, albo zawalczę o siebie od tamtej pory zgubiłam 20 kg, poszłam do dobrego (drogiego!!) prawnika, jestem sama ze sobą szczęśliwa. Niezależnie od tego, czy ojciec mojego dziecka ma depresję, ja jestem szczęśliwa - mam przyjaciół, Rodzinę, pracę, nie mam czasu się użalać nad sobą! Trzeba umieć wyznaczać granice, a tego kapcia pogoń, bo tylko marnuje Ci czas. Sorry, girls, ale trzeba obejrzeć czasem legalną blondynkę i zostać cosmodziewczyną ciasto pieniądz. -A dlaczego miałabym wyjść za kogoś, kogo nie kocham, żartujesz sobie?-Nie proponujemy ci starych mężczyzn… wszyscy faceci są młodzi, przystojni i inteligentni. Powinnaś chociaż na jednego spojrzeć. Wtedy właśnie dziewczyna wybrała swojego przyszłego męża. Widać było, że facetowi naprawdę podoba się dziewczyna. napisał/a: rusalka85 2016-07-03 16:41 Jesteśmy małżeństwem od pięciu lat, mamy dwójkę dzieci ( czteroletnią córkę i rocznego syna) i tylko tyle nas łączy...Z każdym dniem jest coraz gorzej. Nie mogę patrzeć na tego człowieka. W ogóle o siebie nie dba, ma ponad 20kg nadwagi, bez przerwy po domu chodzi w rozciągniętych, starych spodenkach i z wywalonym brzuchem. Jeśli nie jest w pracy, to śpi albo siedzi przed telewizorem. Wieczory spędza z kolegami na piwie. Często mówi, że idzie na jedno piwo, a wraca nad ranem. Potem gdzieś tam próbuje mnie przeprosić, chce przytulić, a ja już mam dość, nawet nie chce, żeby mnie dotykał. Nikt nie wie, co się u nas dzieje, wszyscy myślą, że jesteśmy zgodnym małżeństwem, ale ja jestem z nim tylko ze względu na dzieci. Chociaż coraz częściej myślę o rozwodzie...Jestem młoda, mam 31lat, nie chcę tak spędzić reszty życia... napisał/a: magdacxz 2016-07-04 14:11 Myślę, że kluczową rolę odgrywa tu nie brak miłości, a jego odpychający wygląd i zachowanie. Zastanów się za co go pokochałaś przed ślubem i dlaczego ten ślub wzięłaś. Nie myśl o rozwodzie, a raczej pomyśl co sie stało, że sie tak zachowuje. Możliwe, że ty również zmieniłaś się, a może po prostu jest zmęczony pracą i jedyne czego pragnie to raz za czas wyrwać się gdzieś na chwilę aby po prostu odpocząć. Nie masz czasem tak, że też chciałabyś mieć chwilę dla siebie? Proponuje najpierw szczerą rozmowę z mężem na ten temat, zebys wiedziała co go boli i czym spowodowane i może po prostu czasem gdzieś razem wyjdźcie, spędźcie czas we dwoje ew razem zacznijcie uprawiać jakiś sport, może to go zmotywuje do działania. napisał/a: rusalka85 2016-07-04 16:53 Raczej nie sądzę, żeby w czasie trzytygodniowego urlopu był zmęczony pracą. Ja nie kładę się spać, kiedy jestem zmęczona, bo też pracuję, a wszystkie domowe obowiązki, zakupy i opieka nad dziećmi spoczywają na moich barkach. Już znudziłam się jego przeprosinami, obietnicami bez pokrycia i ciągłym brakiem czasu dla mnie i dla dzieci. Nic nas nie łączy, nic. napisał/a: Becia88 2016-07-17 16:18 to może faktycznie nie ma sensu dalszy związek. napisał/a: lolita_21 2016-10-27 15:21 strasznie to smutne co piszesz, a moze jakas terapia dla par? skoro przeprasza to znaczy ze mu zalezy, moze by sie dał namówic napisał/a: borsunio 2016-11-14 18:15 nie powiem nic odkrywczego ale chyba musisz rozważyć czy ważniejsze jest dobro dzieci, czy twoje. Pytanie tylko, czy trwanie w takim małżeństwie ma sens i czy dzieci nie widzą, że między Wami jest źle i nie wyjdą na tym gorzej, niż gdybyście się W SZACUNKU rozstali? napisał/a: Becia88 2017-05-15 15:56 ja bym mu powiedziała dokładne to, co napisałaś. Dokładnie w takich słowach i kazałabym mu sie ogarnąć. tego wybaczyć ani zrozumieć.Już z dwojga złego wolałabym by syn okazał się gejem a córka lesbijką. ale uwierzcie kocham go nie mniej niz Ty swojego męża, niż Ty swoją żonę, niż 10T9Ujt.
  • 625qp4eswh.pages.dev/10
  • 625qp4eswh.pages.dev/25
  • 625qp4eswh.pages.dev/55
  • 625qp4eswh.pages.dev/29
  • 625qp4eswh.pages.dev/81
  • 625qp4eswh.pages.dev/93
  • 625qp4eswh.pages.dev/97
  • 625qp4eswh.pages.dev/35
  • nie kocham już swojego męża